Kto w Twoim odczuciu zasługuje na miano "Największego Tenisisty w historii"?

Pete Sampras
11%
19
Roger Federer
66%
117
Rod Laver
5%
8
Bjorn Borg
3%
5
Jimmy Connors
1%
2
John McEnroe
2%
4
Boris Becker
Brak głosów
0
Andre Agassi
4%
7
Roy Emerson
Brak głosów
0
Inny
8%
15
 
Liczba głosów: 177
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Kto największym w historii?

Hewitt to miał metr pięćdziesiąt w kapeluszu, więc trudno go zaliczać do "największych" rywali Samprasa :D.

Tak wiem, powyższe to bardzo wysublimowany żart, ale miejcie zrozumienie - ja też jestem człowiekiem...

,...i czasem muszę uprościć przekaz, by np. Vivid się także zaśmiał :::yay::: :::yay::: :::yay:::
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Jakuboto
Nestor
Nestor
Posty: 6820
Rejestracja: 22 cze 2013, 10:23
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kto największym w historii?

Arcik, te 7 cm różnicy między Hewittem i Samprasem to taka ogromna różnica :P? To tym większy wstyd, że Pete z nim ma ujemny bilans :P.
Yonex Vcore 100
NTRP 3.14159265359
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Kto największym w historii?

Artlight pisze: 24 cze 2020, 19:22 ,...i czasem muszę uprościć przekaz, by np. Vivid się także zaśmiał :::yay::: :::yay::: :::yay:::
Na zdrowie - rotfl rotfl rotfl rotfl rotfl
Artlight pisze: 24 cze 2020, 17:43 ... wystarczy jakoś wmiksować w temat Rogera, Rafę i Novaka, a dla pewności jeszcze napisać, że ten ostatni na pewno tak by nie potrafił albo że tego nie osiągnie :D...i dobre pięć stron przepychanek zagwarantowane :oops:.
Słabo :P
Napisz, że się z Vividem nie zgadzasz to będziesz miał 100 stron jazdy ;), i to na luzie rotfl
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
HeadShot
Senior
Senior
Posty: 2895
Rejestracja: 2 lut 2008, 10:50

Re: Kto największym w historii?

Jakuboto pisze: 24 cze 2020, 21:40 Arcik, te 7 cm różnicy między Hewittem i Samprasem to taka ogromna różnica :P?
Aleś się wystawił...
#NKrising
Awatar użytkownika
Gary
Baby do garów!
Baby do garów!
Posty: 9345
Rejestracja: 13 sie 2007, 14:36
Lokalizacja: Wieś przyklasztorna

Re: Kto największym w historii?

HeadShot pisze: 25 cze 2020, 09:10
Jakuboto pisze: 24 cze 2020, 21:40 Arcik, te 7 cm różnicy między Hewittem i Samprasem to taka ogromna różnica :P?
Aleś się wystawił...
No riposta wydaje się oczywista. rotfl
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor

"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby

"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Kto największym w historii?

Przestańcie! Nie możemy burzyć Tomkowi całego świata i zaniżać jego pozasportowej samooceny. Ktoś mu kiedyś skutecznie wmówił, że 7 cm nie czyni żadnej różnicy i chwała jej za to!

Napiszę więc tylko, że:

Lleyton Hewitt - 2 tytuły wielkoszlemowe

Pete Sampras - 14

14/2 = 7

Przypadek? Nie sądzę!

Taką oto właśnie różnicę zrobiło te 7 cm...
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
hohvar
Senior
Senior
Posty: 4343
Rejestracja: 17 gru 2011, 13:46
Lokalizacja: Baseline

Re: Kto największym w historii?

Artlight pisze: 25 cze 2020, 10:53 Przestańcie! Nie możemy burzyć Tomkowi całego świata i zaniżać jego pozasportowej samooceny. Ktoś mu kiedyś skutecznie wmówił, że 7 cm nie czyni żadnej różnicy i chwała jej za to!

Napiszę więc tylko, że:

Lleyton Hewitt - 2 tytuły wielkoszlemowe

Pete Sampras - 14

14/2 = 7

Przypadek? Nie sądzę!

Taką oto właśnie różnicę zrobiło te 7 cm...
Dobrze, że to nie Isner w zestawieniu ze Schwartzmanem :D
Chaos również jest częścią gry (Rafael Nadal)
Grasz dobrze, ale niewłaściwie (Piotr Woźniacki)
Awatar użytkownika
fortomorrow
Obywatel Forum
Obywatel Forum
Posty: 907
Rejestracja: 29 sie 2012, 21:45
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Kto największym w historii?

Przeczytałem ostatnio artykuł legendy tenisowej prozy, Joela Druckera, opublikowany na łamach tennis.com, zatytułowany “The wrong question: Who’s the GOAT - Federer, Nadal or Djokovic”. [1] Zainspirował mnie do podzielenia się przemyśleniami na ten temat, szczególnie, że jest to jedna z najbardziej żywych i, moim zdaniem nieproduktywnych (o tym później) dyskusji toczących się we współczesnym dyskursie sportowym.

Zacznę może od tego, że dyskusja o największym w danym sporcie nie sprowadza się tylko do jakości samej gry. Być może to zupełnie oczywista konkluzja, ale nawet na tym forum zdarzało się, że ludzie nadają jednemu z tenisistów łatkę “GOAT”, opierając się wyłącznie na poziomie jaki ten zawodnik prezentował przez lata lub wyliczance osiągnięć. Jest to co prawda najbardziej naturalna perspektywa jaka przychodzi na myśl, ale kiedy pomyśleć o tym szerzej, to w zdecydowanej większości dyskusji “GOAT” nie ma nawet swojej własnej definicji. To termin bez jednolitej tożsamości bo każdy z nas ma własne kryteria, którymi posługuje się przy wyborze swojego faworyta. Więc już w samym zalążku debaty pojawia się podstawowy problem - jak dobrać uniwersalne elementy, które charakteryzują “GOAT-a”, nie narażając się przy tym wszystkim na stronniczość i zachowując obiektywizm sądu.

Odpowiedź brzmi: nie da się. I jest to wniosek, który warto zapamiętać bo dotyczy wielu innych sfer życia społecznego, nie tylko sportu, i nie tylko tej dyskusji.

***

Pytanie nasuwa się samo: po co w ogóle w to wchodzić? Ktoś mógłby powiedzieć, że dla czystej zabawy i ćwiczeń myślowych, które w dłuższej perspektywie rozwijają wiedzę na temat tego sportu. Każda dyskusja pozwala również poszerzyć horyzonty, spojrzeć na problem z innej strony. Kłopot w tym, że najczęściej każda próba podjęcia rozmowy przyjmuje charakter emocjonalny - polaryzacja społeczna odbija się również tutaj i próba obrony swojego ulubionego tenisisty przybiera często formę ataku jego największego oponenta.

W tym momencie, podział zarysowuje się najczęściej na linii fanów Federera i Nadala oraz Djokovica. Dla ludzi, którzy interesują się tenisem od lat, nie jest to nic nowego - kiedyś linia przebiegała tylko między Federerem i Nadalem; wcześniej między Samprasem i Agassim, a Roddickiem; jeszcze wcześniej między Samprasem, a Agassim itd.. Można zauważyć tutaj pewien wzór - najczęściej rywalizacja przebiega między dwoma legendami, którzy dominują lub pomiędzy legendami, a pretendentami, którzy mogą podważyć bezpieczne do tej pory status quo. Kiedy dyskusja wchodzi na ten poziom, momentalnie staje się nieproduktywna, zamienia się w bezsensowne wyliczanie zdobytych tytułów, statystyk bez kontekstu, czy raczej żałosnych prób zbudowania wokół siebie autorytetu opartego na rzekomym “znawstwie” tego sportu, co często jest po prostu kolejnym retorycznym wybiegiem, aby wygrać debatę, a nie podnieść ogólny poziom wiedzy.

Kolejnym kłopotem jest również to, że dyskusja na temat GOAT ogranicza się wyłącznie do podania trzech nazwisk dominujących obecnie w światowym tenisie. Nikt nie podważa wybitnych osiągnięć Rogera, Rafy i Novaka, ale zanim zabiera się do takich debat, wypadałoby znać historię tenisa i to nie tylko z suchych tabel z Wikipedii. Jeżeli naprawdę chcemy rozmawiać o największym w historii, nie można pomijać wieloletniej przerwy Roda Lavera, która powstrzymała go być może od pobicia wszelkich rekordów. Nie powinno się skreślać amatorów, takich jak Pancho Gonzales, któremu zakazano grać w Wielkich Szlemach przez niemal 20 lat (!), a mimo wszystko zdołał wygrać dwa i być numerem jeden rekordową ilość czasu. Nie wypada zapominać o tym, że poza singlem istnieje także debel i mikst i przez to należy spojrzeć z zachwytem na kompletną pod tym względem karierę Johna McEnroe. I last, but not least, nie wolno nie wskazać w tym zestawieniu kobiet - Court, Graf, Navratilovej, Evert, czy Williams, których rekordy niejednokrotnie mogą zawstydzić “Wielką Trójkę”.

Jest to zresztą kolejny dowód na to, że dyskusje na temat GOAT wykraczają daleko poza samą jakość gry - często są one determinowane patriarchatem, klasizmem lub rasizmem, które miały ogromny wpływ na historię tej dyscypliny. Na początku przecież był to sport baronów i arystokratów, a przez długi czas kobiety w tej dyscyplinie nie były traktowane poważnie - co odbiło się również na tym, że WTA powstało później niż ATP. Tenis to nawet teraz gra dla “bogatych”, zarobki kobiet i mężczyzn nadal nie są równe, a zanim nadeszła era “open” upłynęło wiele dekad i wielu konserwatywnych działaczy walczyło do ostatniej chwili, aby nie doprowadzić do tej zmiany.

***

Jakiś czas temu, przy okazji tegorocznego Australian Open, pisałem na tym forum, że ogromne znaczenie przy budowaniu statusu “legendy” w dzisiejszych czasach ma komunikacja. W erze “cyfrowej”, dominującej roli internetu, odejścia od mediów tradycyjnych i wychowania młodych ludzi na social mediach urodziła się tak naprawdę tylko jedna ikona tenisa. Jest to niewiarygodne, i poniżej wyjaśnię dlaczego tak uważam, ale jedyną ikoną tego sportu zbudowaną w tym momencie historii jest Novak Djokovic.

Pisałem również, że Roger Federer i Rafael Nadal to być może ostatnie “legendy”, które załapały się na erę analogową. Federer zaczął dominować w 2004 r., a Nadal zawłaszczył korty ziemne już rok później. Komunikacja była wtedy zupełnie inna, tenis również. Jest wiele argumentów ku temu, że to właśnie rywalizacja tej dwójki wyniosła tenis na niebotyczne obecnie szczyty popularności i biznesu, ale nie można nie zauważyć, że to dzięki Internetowi, który rozwijał się jakby równolegle do postępującego poziomu gry, ich status jako ikon mógł rozprzestrzeniać się “viralowo” po całym świecie. Jednocześnie, w dzisiejszych czasach, początek ich karier, czy nawet ich największe spotkania wydają się dla wielu młodych widzów “stare”, z innej epoki. Djokovic natomiast jest już ulepiony absolutnie w tych czasach - jego wejście na szczyt i budowanie mitycznego statusu to koniec 2010 r., a właściwie cały rok 2011. Moment, kiedy wszyscy już mieliśmy nosy w smartfonach i informacja krążyła z niewiarygodną prędkością.

Mówię o tym bo to co analogowe bardzo łatwo idealizować. Ile razy wracamy z utęsknieniem do “złotej ery Hollywood”. Ile słyszy się o tym, że lata 60. i 70. były najlepsze w muzyce popularnej. Że największy jazz to tylko w latach 50. Gra tutaj nostalgia, podążanie za już ustanowioną historią, brak czasu na weryfikację i masa innych czynników, o których można pisać całe książki. Na tym procesie bardzo cierpi popularność Novaka, który niewątpliwie ma na tym punkcie pewien kompleks i stara się dorównać swoim dwóm wielkim rywalom pod tym względem. Moim zdaniem jednak, źle ukierunkowuje przyczyny tego stanu rzeczy. Nie chodzi o jego charakter - kontrowersyjny, ale moim zdaniem nie na tyle, by w odpowiednim momencie historii nie puszczać tego mimo uszu. Chodzi o fakt, że być może już nigdy nie będzie możliwe osiągnięcie takiego statusu, który ma Roger i Rafa, niezależnie od starań i jakości gry.

***

Co dalej? Można oczywiście nadmienić, że w dzisiejszych czasach dominować jest łatwiej niż kiedykolwiek - zwolnienie nawierzchni doprowadziło do homogenizacji gry i w tym momencie uprzywilejowani są Ci, którzy lata wcześniej zaczęli udoskonalać swoją grę i dostosowywać ją do tych warunków (stąd tak duża liczba zawodników 30+ w czołówce rankingów). Do tego, zarobili dostateczną ilość pieniędzy, żeby utrzymywać swoją formę na stabilnym poziomie przez lata, dzięki najnowszym cudom medycyny.

Oprócz tego, przez wiele lat (ten trend zaczął się ostatnio trochę odwracać), styl gry czołówki był bardzo podobny, więc na większość tenisistów wystarczyła jedna recepta. Dzięki temu, przez długi czas była ustanowiona hierarchia: BIG3, potem Murray i cały peleton pretendentów, którzy potrafili pokonać ich kilka razy, ale to były raczej wyjątki potwierdzające regułę ich dominacji (Wawrinka, Cilic, Del Potro). W czasach dominacji Federera (i Nadala na ziemi) sprawa była zgoła inna - mimo już wtedy dużo wolniejszych kortów niż wcześniej, pokolenie Szwajcara było pokoleniem specjalistów od danej nawierzchni, tenisistów niezwykle charakterystycznych i chimerycznych, przez co czołówka była rotacyjna, ale dużo trudniej było znaleźć jeden sposób na ich wszystkich. Z tego też powodu uważam tamtą dominację Federera za większą niż obecną Djokovica. W uśrednieniu dużo łatwiej znaleźć stabilność i bezpieczeństwo i chociaż statystyki samej jakości niewątpliwie urosły w latach 2011-15, to w okresie 2004-07 było dużo łatwiej trafić na utalentowaną strzelbę, która na odpowiednim korcie zmiotła Cię z kortu. Był to czas niespokojny i pogodzenie tego przez Rogera (i oczywiście Nadala na kortach ziemnych) uważam z dzisiejszej perspektywy za kosmiczne osiągnięcie.

***

Więc co to jest właściwie GOAT? Kto jest tym mitycznym GOAT-em? Czy w ogóle powinniśmy zadawać sobie te pytania?

Moim zdaniem tak, ale wyłącznie w kategoriach ćwiczenia, czy zachęcenia do dyskusji o tenisie ogółem. W tym kontekście, dość filozoficznym przyznaję, odpowiedź jest mniej istotna niż pytanie. Można wiele wynieść z takich rozmów, sam dowiedziałem się niemało, więc absolutnie warto. Wymaga to jednak zawieszenia emocji oraz podejścia do tematu z dystansem i uśmiechem na ustach. Jeżeli kogoś na to nie stać, raczej nie powinien się wtrącać. Nie tylko psuje to atmosferę, ale też wypacza ewentualne korzyści.

Sam nie mam definicji “GOAT-a”. Ale spróbuję zawęzić swoją odpowiedź na to odwieczne pytanie do trzech kategorii, które moim zdaniem wiele osób błędnie stosuje naprzemiennie - “największy”, “najważniejszy” i “najlepszy”. Oprócz tego, ograniczę to rzeczywiście do najczęstszych bohaterów tej debaty - Federera, Nadala i Djokovica oraz nadam każdemu z nich jedną z tych łatek. Akurat przyjemnie się składa bo według mnie do każdego z nich idealnie pasuje jedno z tych określeń.

***

Największy - Roger Federer.

Jeżeli miałbym zdefiniować wielkość jakiegoś sportowca poprzez jego karierę, byłby to Federer. Jego historia to nie tylko największa dominacja w historii tej dyscypliny, ale równie spektakularne przejęcie tronu przez następców oraz walka o powrót na szczyt. Jego diamentowy talent jest równoważony przez wrażliwą psychikę, która niejednokrotnie pozbawiała go najważniejszych tytułów w meczach “na styk”. Jego wielkie zwycięstwa, w których wydaje się, że nie było i nie będzie człowieka o takich możliwościach gry w tenisa są przeplatane porażkami w epickich, dramatycznych i historycznych spotkaniach. Oprócz tego, trudno zaprzeczyć, że jego gra to summa wszystkich pokoleń grających w tenisa przed nim doprowadzona do doskonałości w czasach jego prime. Na jego niekorzyść działał fakt, że czasy zmieniały się bardzo szybko i mimo świetnej zdolności do adaptacji (stąd tak długie przebywanie w czołówce), jego gra była budowana na dość oldschoolowych podstawach. A nowe już czaiło się na horyzoncie…

Federer jest symbolem tenisa, z całym jego pięknem i historią.


Najważniejszy - Rafael Nadal

Przed Rafą nie było człowieka, który grał jak on. Kropka. Przedtem, było wielu tenisistów, którzy opierali swoją grę na głębokiej defensywie i efektownym przechodzeniu do ataku (jak np. Jimmy Connors). Wszystko było jednak zakorzenione w dość klasycznym podejściu do samej gry. Rafa Nadal zmienił wszystko. Doprowadził obronę do absolutnego ekstremum, pokazał jaką drogę należy obrać w czasach spowolnienia nawierzchni, aby wygrywać tytuły. Jego forehand i poruszanie się wykraczały poza granice wyobraźni, zaskakiwał tym wszystkich - od komentatorów, przez stare legendy (jak Agassi), po samego Rogera, który przez lata nie mógł znaleźć jednolitego sposobu na jego grę. Do tego - już jako champion młodego pokolenia - dał wyraźnie do zrozumienia, że liczą się tylko Mastersy i Szlemy, jeżeli chce się być największym. Od końca kariery Samprasa zaczęły się rozmowy o GOAT, ale kierunek, żeby nim zostać wyznaczył i pokazał Rafa Nadal. Tylko wielkie tytuły, bez rozmieniania się na drobne. Federer ze swoją klasyczną techniką wydawał się przy młodym, energicznym Hiszpanie staromodnym dziadkiem (podejście Szwajcara do turniejów wydawało się również w dawnym stylu, mniej chodziło o jakość tytułów, co o ich ilość). Rafa wyznaczył nowe trendy w tenisie, które później zostały doprowadzone do perfekcji.

Nadal ze swoją determinacją, walecznością i hartem ducha jest symbolem sportu.


Najlepszy - Novak Djokovic

Nie mam wątpliwości, że pod kątem dostosowania swojej gry do panujących warunków (korty, piłki, technologia itp.), Djokovic w swoim prime to najlepszy tenisista w historii. O ile Nadal wyznaczył kierunek, który miał zdominować później męski tenis, tak Djokovic wyważył wszystkie proporcje i stworzył idealną receptę na dominację w obecnych czasach. Korzystanie ze zdobyczy technologicznych [2] umożliwiło mu wręcz matematyczne rozpracowywanie przeciwników pod względem taktycznym, a bycie przez lata w cieniu Federera i Nadala przygotowało go mentalnie na bycie najlepszym i radzenie sobie z presją. Jak ktoś kiedyś słusznie zauważył: “Djokovic to ten tenisista, którego wybrałbyś w grze komputerowej”. Praktycznie pozbawiony słabości na obecnych kortach, znany z wygrywania przegranych meczy, z ciałem i głową gotowymi na kolejne lata dominacji. Jego gra nie jest tak kompletna jak Federera i Nadala, świadczy o tym chociażby wyczucie przy siatce, ale w aspektach, które w dzisiejszej grze liczą się najbardziej, jest bezkonkurencyjny. Nikt wcześniej nie dopasował w tak kompleksowy sposób swojej gry do panujących warunków i nie osiągnął w niej takiej perfekcji.

Djokovic ze swoją mechaniczną, maszynową, wręcz zimną w swojej perfekcji grą jest symbolem dzisiejszych czasów.

***

To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że moderatorzy się nie obrażą za tak długi wywód :D Spisanie swoich myśli na ten temat chodziło mi po głowie już od dłuższego czasu.

Trzymajcie się ciepło!

[1] https://www.tennis.com/pro-game/2020/07 ... vic/89538/

[2] https://www.computerworld.com/article/3 ... slams.html
"There are many ways of getting strong, sometimes talking is the best way." Andre Agassi
Awatar użytkownika
Marcoone
Starszy Forumowicz
Starszy Forumowicz
Posty: 389
Rejestracja: 2 lip 2012, 22:16
Lokalizacja: Jelenia Góra

Re: Kto największym w historii?

Fajna analiza. Miło się czytało.

Z tym, że tak trochę na zasadzie aby wyróżnić każdego z BIG3. Nie odpowiada na pytanie kto jest GOAT-em, ale w zasadzie w tekście zostało stwierdzone że nie da się tego dokonać, a każdy z BIG3 jest wielkim tenisistą. I każdy wyróżnia się czymś innym.
:)
kefas
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 233
Rejestracja: 8 sie 2019, 08:58

Re: Kto największym w historii?

@fortomorrow
Bardzo fajnie próbowałeś odciąć się od sympatii od Djoko, prawie się udało ale ostatni akapit pokazał, że jednak emocje wzięły górę ;) Według tego co piszesz, to obecnie Djoko nie jest najlepszy tylko ewentualnie można dać mu nalepkę najskuteczniejszy. No bo słowo najlepszy sugeruje, że właśnie według Ciebie jest GOATem. Ale tak, skuteczności nie można mu odmówić - wygrywa przegrane mecze (nie wiem co on w tej szatni robi ale działa). Nie jest najbardziej rozpoznawalny i najbardziej wartościowy (Roger), nie jest najważniejszy (cokolwiek to znaczy) jak Rafa, więc nie jest najlepszy.
Awatar użytkownika
fortomorrow
Obywatel Forum
Obywatel Forum
Posty: 907
Rejestracja: 29 sie 2012, 21:45
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Kto największym w historii?

@kefas

I tu się mylisz bo moim faworytem jest Federer, a Djokovic to najmniej lubiany przeze mnie zawodnik z "Wielkiej Trójki" ;)

Moja opinia nie jest żadnym wyrokiem, to jedynie pewne uproszczenia, którymi operuję. Djokovic w Twoich oczach jest "najskuteczniejszy", co moim zdaniem jest czynnikiem, dzięki któremu można uznać go za "najlepszego". Świadczą o tym osiągnięcia takie jak zdobycie wszystkich Mastersów, czy czterech Szlemów pod rząd.

Jego styl gry nie przypada mi do gustu, starałem się spojrzeć na to z dystansu. Poza tym, to tylko pewne szufladki, nic więcej - wcześniej poświęciłem, wydaje mi się, wystarczająco dużo czasu, żeby wyjaśnić, że nie uważam swojej opinii za żaden wyznacznik, a jedynie cegiełkę do dyskusji, w której odpowiedź ma mniejsze znaczenie niż sama rozmowa.

A te trzy kryteria miały za zadanie właśnie pokazać, że GOAT może oznaczać jedno z nich, w zależności od perspektywy, którą się przyjmie. I oczywiście nie musi być to Roger, Rafa i Nole - po prostu ich porównanie wydawało mi się w miarę proste (nie czuje się uprawniony do zsumowania całej bogatej historii tenisa w takie trzy szufladki).
"There are many ways of getting strong, sometimes talking is the best way." Andre Agassi
Awatar użytkownika
Gary
Baby do garów!
Baby do garów!
Posty: 9345
Rejestracja: 13 sie 2007, 14:36
Lokalizacja: Wieś przyklasztorna

Re: Kto największym w historii?

Fortomorrow, fajny tekst, przyjemnie się czytało. Bardzo podobał mi się fragment o tym, że tenis to także mikst i debel, co każe inaczej spojrzeć na Johna McEnroe. Też mi coś takiego kiedyś przyszło do głowy.

PS. Też uważam, że "najskuteczniejszy" = "najlepszy".
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor

"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby

"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Kto największym w historii?

Super Grzesiu! Czyli najskuteczniejszy, bo 34-krotny zwycięzca ligi jest najlepszą drużyną w Hiszpanii.

Fajnie, że wreszcie wydoroślałeś i zaczynasz rozumieć jak się sprawy mają.

:)
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Kto największym w historii?

Artlight pisze: 17 lip 2020, 17:30 Super Grzesiu! Czyli najskuteczniejszy, bo 34-krotny zwycięzca ligi jest najlepszą drużyną w Hiszpanii.

Fajnie, że wreszcie wydoroślałeś i zaczynasz rozumieć jak się sprawy mają.

:)
Nie interesuję się tym, ale zakładam, że to nie FCB. rotfl
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
Gary
Baby do garów!
Baby do garów!
Posty: 9345
Rejestracja: 13 sie 2007, 14:36
Lokalizacja: Wieś przyklasztorna

Re: Kto największym w historii?

Artlight pisze: 17 lip 2020, 17:30 Super Grzesiu! Czyli najskuteczniejszy, bo 34-krotny zwycięzca ligi jest najlepszą drużyną w Hiszpanii.

Fajnie, że wreszcie wydoroślałeś i zaczynasz rozumieć jak się sprawy mają.

:)
Historycznie, jako całokształt - jest i nie mam problemu z przyznaniem tego. Uważam natomiast, że najlepszą piłkę w jakimś przedziale czasowym grała Barca Guardioli.

Tak jak w tenisie chyba najlepszy tenis w ujęciu krotkoterminowyn(np. na przestrzeni jednego turnieju) grał Wawrinka w formie.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor

"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby

"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Edberg
Młodszy Forumowicz
Młodszy Forumowicz
Posty: 119
Rejestracja: 17 kwie 2016, 21:47

Re: Kto największym w historii?

Aktualizacja po RG 2020 (czyli stan na koniec 2020) :
1-2. Federer, Nadal - 20
3- Djokovic -17
4. Sampras -14
5. Borg - 11
6. Edberg - 9
7-10. Agassi/Lendl/Willander/Connors - 8
11. McEnroe - 7
12. Becker - 6
13-14 Courier/Vilas - 4
15-17 Murray/Wawrinka/Kuerten - 3
Kiedyś Edberg, Agassi, Lendl, Sampras i Becker obecnie Federer, Nadal i Djokovic.
Awatar użytkownika
Bonio
Początkujący
Początkujący
Posty: 44
Rejestracja: 18 lut 2021, 22:26

Re: Kto największym w historii?

Nie jestem pewny czy tylko szlemy są najważniejsze. A co z innymi turniejami, a co z różnymi rekordami, na przykład kto ile był na jedynce. Tego nie można lekceważyć. Jak Djokovic wszystkich wyprzedzi w szlemach to będzie najlepszy? Dlaczego tak ma być?
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Kto największym w historii?

Czemu Szlemy? Najprościej odpowiadając - bo taka jest dość powszechna świadomość i podejście środowiskowa.
Kto rozmawia o ilości imprez pozaszlemowych? Jak masz Szlemy to nikt ci nie wytyka braku bycia na przykład nr 1. Ale jak jesteś nr 1 to brak Szlemów "dyskwalifikuje" (patrz Wozniacka jak była jedynką, czy Dinara Safina).
Dlaczego tak jest? Może dlatego, że tytuł wielkoszlemowy jest w tenisie jednak uważany za ten najbardziej pożądany.
Jak się z ludźmi rozmawia to mniej więcej gradacja jest: Szlem, nr 1 (w tym na koniec sezonów), wygrane WTF, ilość 1000-ek, a potem to już nie ma o czym gadać, niezbyt istotne.

Każdy może mieć własną gradację, pewnie Djokovic woli inną rotfl
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
Bonio
Początkujący
Początkujący
Posty: 44
Rejestracja: 18 lut 2021, 22:26

Re: Kto największym w historii?

Vivid pisze: 25 lut 2021, 05:31
Każdy może mieć własną gradację, pewnie Djokovic woli inną rotfl
Ale to właśnie on goni za tymi szlemami jak opętany. Zamiast się ogarnąć i dać sobie spokój.
Awatar użytkownika
TomPL
Nestor
Nestor
Posty: 6729
Rejestracja: 5 paź 2012, 13:17
Lokalizacja: Warmia

Re: Kto największym w historii?

Bonio pisze: 25 lut 2021, 06:51
Vivid pisze: 25 lut 2021, 05:31
Każdy może mieć własną gradację, pewnie Djokovic woli inną rotfl
Ale to właśnie on goni za tymi szlemami jak opętany. Zamiast się ogarnąć i dać sobie spokój.
Weź ty się ogarnij i daj sobie spokój - chyba on wie lepiej czego potrzebuje?

Wróć do „Zawodniczki i zawodnicy”