jaccol55 pisze:Jahest pisze:A orientuje się ktoś może czy rakietą do tenisa można grać równie skutecznie w squasha?
Nie można, rakieta tenisowa jest co najmniej 2x cięższa.
To zależy od siły przedramienia i umiejętności. Mamy we Wrocławiu taki ewenement - Rafała - zdobywcę w tym roku brązowego medalu Mistrzostw Polski w squasha (dwa lata temu był drugi), który sam nauczył się grać w squasha (przedtem wiele lat grał w badmintona). W trakcie swojego procesu uczenia uwielbia różnego rodzaju zamiany sprzętowe, czyli dla niego granie w squasha rakietą do tenisa ziemnego, czy badmintona to normalka
Przy rakiecie do ziemnego uderzenia z głębi kortu są mocniejsze, lecz jest mniejsza manewrowalność, dlatego trudniej gra się woleje i odgrywa wszelkiego rodzaju skróty i piłki blisko ściany, natomiast przy rakiecie do badmintona trzeba uważać, żeby jej nie uszkodzić, bo może się złamać
Kilka miesięcy temu (gram w squasha od 2 lat) zagrałem ze znajomym, który gra od ponad 5 lat i zakład poszedł, że on zagra rakietą do ziemnego... On był pewny, że wygra, a ja, że to już zbyt duże postępy zrobiłem, żeby przy takiej różnicy sprzętowej z nim przegrać. Rezultat 2:0 w setach dla mnie. Natomiast Rafał założył się z tym moim przeciwnikiem, że grając rakietą do ziemnego i przegrywając 0:8 w każdym secie wygra spotkanie do dwóch wygranych setów. Tamten miał grać normalną rakietą do squasha. Rezultat... 2:1 dla Rafała... Więc mimo, że wydaje się to niemożliwe jest to do zrobienia.
Jeśli chodzi natomiast o aspekt łatwości gry to zgadzam się w 100% z Vividem. Właśnie poprzez fakt, że kort do squasha jest obiektem zamkniętym i nawet jak się zagra aut to piłka i tak wraca i odbija się od podłogi to początkujący gracze dysponujący jakąkolwiek techniką mogą dość szybko zacząć prowadzić dłuższe wymiany, a nie tylko biegać po piłki jakby to miało miejsce w tenisie ziemnym.
Doświadczenie z tenisa przydaje się przy podstawach uderzeń (w squashu gramy tylko slice) oraz przy wolejach (mimo, że technika wolejowa w squashu jest inna - tam robimy zamach). Natomiast muszę przyznać, że od momentu jak pograłem w squasha włączyłem do repertuaru swoich uderzeń tenisowych taką podciętą piłkę z forehandu, którą gram, gdy jestem wygoniony przez przeciwnika... leci ona bardzo szybko i nisko nad siatką i często wprawia w kompletną dezorientację przeciwnika, który spodziewa się swojego winnera i odpuszcza, a w postaci kontry otrzymuje ostro podciętego skróta z forehandu na swoją stronę forhandową.