Witam,
w tenisa gram dla zabawy i jako, że późno zacząłem to nie spodziewam się oszałamiających sukcesów. Do tej pory tylko treningi z trenerem i sparingi z lepszymi i gorszymi partnerami. Ostatnio klub w którym gramy zorganizował turniej na zakończenie sezonu. Dla zabawy, po raz pierwszy, zapisałem się nie spodziewając się sukcesów - i nie pomyliłem się, ale nie uprzedzajmy faktów. Dodam, że był to turniej bardzo amatorski a pula nagród to były dyplomy Zresztą nie o nagrody mi chodziło. Eliminacje rozpoczynały się w grupach, więc dwa mecze miałem gwarantowane.
Pierwszy mecz upłynął w sympatycznej, nawet za bardzo sympatycznej, atmosferze. Nie było kłótni, żadnych dyskusji co do spornych piłek, jeśli przeciwnik stwierdził aut to się nie kłóciłem, on podobnie. Koniec końców mecz wygrałem. Wrażenia fajne nie ze względu na zwycięstwo ale że "tenis to sport gentelmanów".
Kolejny mecz, przeciwnik bardziej skoncentrowany, lepiej ubrany i w ogóle
Pierwszy set przegrałem do dwóch, choć uważałem, że mam szansę nawiązać walkę.
W drugim się pozbierałem i wygrałem 7:5. W końcówce zaczęły się głupie docinki po moich nieudanych zagraniach, kilka - moim zdaniem niesłusznie wywołanych autów ale nie protestowałem bo kort był mocno zryty.
Trzeci set, przeciwnik zmęczył się a ja mniej. Uzyskuję przewagę 2:0 wtedy i bęc! On wywołuje aut po moim ewidentnym zagraniu 30-50 cm w kort. Zbaraniałem! Próbuję dyskutować ale w końcu powtarzamy. Za chwilę to samo. Wkurzony jestem maksymalnie.W sumie kilka razy tego typu "zagrywki". On pewny siebie, ja prawdę mówiąc nie wiem jak zareagować bo publiczność to moja i jego rodzina która trzyma stronę swojego. Nie "wydyskutowałem" nic, zareagowałem tylko zdecydowanie na jego "łacinę". Przegrałem 2:6. Zły byłem na zachowanie przeciwnika bo jednak okazało się, że "tenis to nie sport gentelmanów".
Co w takich wypadkach robicie? jakie są zwyczaje/zasady w takich bardzo amatorskich turniejach. Wykłócać się o każdą piłkę? Poprosić kogoś z publiczności o sędziowanie? Grabić kort po każdym gemie?
Z jednej strony nie gram po to żeby się kłócić ale przegrywać w taki sposób nie chcę. Z drugiej, w ogóle mi się nie chce grać, bo po co mam użerać się z jakimś baranem.