Ja to widzę tak: jeśli trochę wyrzucasz piłkę na długość, a dołożysz trochę (2-5g) ołowiu na godz. 12, to może będziesz wyrzucał tak samo, a może bardziej, a może mniej.
Generalnie zależy to od wielu innych czynników. Nic nie napisałeś o Twojej grze. Czy grasz zza końcowej, czy z końcowej, czy wchodzisz w kort, czy grasz agresywnie, czy atakujesz itp. Tenis jest bardzo złożoną grą. Może być tak, że masz dobrą technikę, a rakieta akurat ma właśnie za mało mocy. Może akurat tego Ci trzeba, więc jeśli masz takie ciągoty, to spróbuj. Ołów odkleja się w 2 sekundy i wszystko jest po staremu. A może być tak, że masz drewniane nogi i po dodaniu ołowiu jeszcze mniej będziesz kontrolował uderzenia. Ja mam złe doświadczenia z ołowiem na godz. 12, bo zdestabilzowało mi to rakietę. Ołów na godz 9 i 15 rozbił mi sweetspot. Dopiero na godz. 8 i 16 oraz 10 i 14 było ok. Ale potem i tak wszystko zdjąłem, bo mam za dużo mocy i powoli uzupełniam swój styl o grę przy siatce, więc chcę mieć manewrowalną rakietę. Nadal dodał ołów na godz. 12 by nadać większej penetracji swoim uderzeniom i je trochę wpłaszczyć. I ten cel osiągnął, ale on jest zawodowcem i jest cholernia świadom swojej gry. Poza tym ma sztab doradców, którzy też znają jego grę cholernie dobrze i była to dojrzała i dobra decyzja. Na poziomie amatorskim jest trochę gorzej. Ja preferuję ółów w niewielkich ilościach na treningu, a nie na rakiecie, choć jeszcze 3 miesiące temu miałem chyba z 10g na główce rakiety. Rób eksperymenty. Cenne jest doświadczenie, a nie oczytanie.
Piotr Szyba.