Marcin_L vs napalm
5:7 6:2 4:2
Tak się złożyło że udało nam się skrzyżować rakiety na warszawskiej Merze. Graliśmy już raz na którymś z TFów jakieś dwa lata temu, dostałem wtedy w tyłek 1:6, pamiętam jak oddychałem rękawami.
W pierwszym secie grałem swoje, czyli ostra gra bez wdawania się w męczące wymiany, co przyniosło efekt.
Drugi set to zmiana taktyki Marcina, podniósł trochę piłkę, parę razy solidnie się przebiegłem, parę razy wyciągnął takie piłki które już zdążyłem zapisać na swoje konto i skończyło się 2:6.
W trzecim secie wyszedłem na 2:0 żeby przegrać następnie 4 gemy z rzędu.
Fajne spotkanie (tenisowo i towarzysko). Parę wymian było naprawdę na wysokim poziomie. Marcin to cwany lis, znakomicie gasił moje mocne serwisy tak nisko lecącymi nad siatką returnami slice'owanymi, że parę razy zdziwiłem się że piłka przeszła na moją stronę.
U mnie na plus forehand, skupienie się na tym uderzeniu przez ostatnie tygodnie daje efekty. Backhand powyżej przeciętnej, ale niestety zdarzyło się parę ram.
Jutro rozpoczynam sezon pod chmurką, także będę pewnie częściej gościł na kortach. Jak zwykle muszę pracować nad kondycją, jeśli poprawię wydolność będę naprawdę zadowolony ze swojej gry.
Do zobaczenia na TFie.