kolt vs wyczesany
1. 6:3 3:2 15:30 + serwis kolt
2. 2:6 6:3 6:1 6:4
(przeklejka z bloga)
Czas na obiecaną relację ze sparingu z wyczesanym, który przyjechał do portowego miasta na PEKAO Szczecin Open. Zagraliśmy w sumie dwa razy z czego pierwsze spotkanie było takim przedsmakiem. Udało się wtedy skończyć jednego seta i dojść do połowy drugiego. Graliśmy rano dlatego kort był dość mokry po nocnej burzy. Mi to nie przeszkadzało ale wyczes przy jednym z doślizgów zaliczył pierwszą kraksę . Na szczęście nic poza ubrudzonymi mączką spodenkami się nie stało. Jeśli chodzi o samą grę to na starcie potrzebowałem trochę czasu aby poczuć jakiś rytm. Ostatnio wychodzę na korty dużo rzadziej niż bym chciał i to odbija się na mojej dyspozycji. Kolega również prezentował się poniżej swojego potencjału, szczególnie na serwisie. Oddał mi sporo punktów podwójnymi błędami. Wyczes gra tenis bezkompromisowy, można z nim postrzelać. Nie można za to odgrywać mu krótszej piłki bo jest kara. Czytając forum kilka razy zapadło mi w pamięci, że nie biega na korcie. Z tego miejsca obalam ten mit. Wyczesany biega (nawet do skrótów!) i odgrywa wydawałoby się wygrywające piłki. Zwróciłem mu grzecznie uwagę po jednej z takich piłek kiedy musiałem kończyć na trzy razy ale nie chciał mnie słuchać. Nadal biegał. Pierwsza potyczka skończyła się wynikiem 6:3 3*:2 15:30 dla mnie.
W drugim spotkaniu daliśmy sobie mocniej w kość. Trzy godziny to odpowiednia jak dla mnie dawka tenisa. Od początku było widać większą mobilizację i skupienie co mi akurat odpowiada. Zdrowa sportowa rywalizacja - to co tygryski lubią najbardziej. Wyczesany wyszedł na kort z mocnym postanowieniem poprawy i od razu były tego efekty. Serwował skuteczniej, mocniej, nie robił tylu podwójnych. Z głębi też siekał. Cały pierwszy set byłem w defensywie i zasłużenie przegrałem 2:6. Na kolejną partię pokombinowałem z inną rakietą i to mi chyba pomogło. Zacząłem lepiej się ustawiać, mocniej wchodzić ciałem w piłkę. Gra się powoli wyrównywała. Wybroniłem kilka ciężkich akcji ale ciągle brakowało mi pewności w ataku. Chociaż kolejne trzy sety wygrałem 6:3 6:1 6:4 to wszystkie były zacięte i mogły się inaczej skończyć. Zaważyły gemy wygrywane na przewagi których po mojej stronie było więcej. Pod koniec sparingu zaczął mi nieźle działać return dzięki czemu głęboko odgrywałem cięższe serwisy. Zagraliśmy jeszcze dwa STB z których pierwszy wygrałem, a drugi nie pamiętam. Na pewno było do końca równo.
Z innych rzeczy wartych odnotowania: poodbijałem chwilę Yonexem Vcore wyczesa. Bardzo fajna rama, z niezłą, kontrolowalną mocą. Aż mu szybko oddałem bo nie chciałem dłużej się w nią wkręcać. Nie mam teraz kasy na zmianę sprzętu, a czułem że gdybym jeszcze trochę nią pograł to taka myśl pojawiła by mi się w głowie. Druga sprawa - wyczes wygląda jak Wawrinka .