To pewnie jeszcze zależy od danego programu. Jeden kumpel korzystał z rozpiski i i efekty miał naprawdę dobre. Później postanowił jeszcze co nie co sam sobie poprawić i zaczął grać w obciążnikach na kostkach. Niby tylko treningowo, nie meczowo, ale raz go poniosło i po dwutakcie i padł, poszło mu kolano . Szkoda chłopaka bo fajne pojedynki toczyliśmy .bugaloo pisze:Dobrze Basic, że z tych "programów na wyskok" nie korzystałeś. To gwarantowany "szpital dla kolan".
EDIT:
A Allen Iverson to olbrzymem był? A żeby nie szukać daleko, to w drużynie Koszuta był jeden gość, trochę niższy ode mnie wtedy, który skakał jak pchła, skubaniec z łatwością wkładał piłkę z góry z naskoku . Ale pewnie nie miało znaczenia to, że trenował normalnie w drużynie koszykarskiej .piter pisze:Tak, jest i WNBA i UNBA. Trenowałem z chłopakami i z tej i z tej ligi i gdybym nie był konusem koszykarskim to pewnie bym tenisa nie trenował tylko grał gdzieś w kosza
Nie rozmawiam z Tobą . Wtedy niby byłem niższy kilka centymetrów niż teraz, ale i tak po prostu za kiepski byłem, tak jak pisałem na poprzedniej stronie, najwyżej udało mi się jedynie śródręczem złapać za obręcz, więc o wkładaniu piłki z góry nie było mowy.piter pisze:Basic a pakowałeś z góry? Dosyć wysoki jesteś.... Mi tylko raz w życiu się to udało i wtedy chyba kosz był lekko wygięty.