Ja miałem ubaw w trakcie niedawnej wycieczki do Włoch - na zimóweczkach. Pirelli Sotto Zero - nie ma drugich takich. Jadę sobie piękną górską drogą przez przełęcz, posypało trochę przez cały dzień, więc jak tylko się wyrwałem przez sznureczek zawalidóg, to miałem swoje pięć... dwadzieścia pięć minut. Auto lekko robiło boczkami, ale wszystko w ramach kontroli i na pełnym spokoju. Przewidywalnie, konsekwentnie, fantastycznie... Zabawa skończyła się jak dogoniłem... "pędzących" na sygnale Karabinierów... Jakoś głupio było mi ich wyprzedzić mimo, że po tym jak przyjrzeli mi się badawczo (rodzina, boks na dachu) - skonsternowani zgasili koguta...
Po trzech kilometrach zjechali wprawdzie w boczną, ale droga zeszła niżej i była już czarna... No może niezupelnie czarna, ale też nie biała jak wcześniej.
Jak będę kupował kapcie na lato, to poszukiwania zacznę od Pirelek. Bezwzględnie.