Pierwszy raz w życiu wyląduję w sądzie w sprawie "drogowej".
Akcja właściwa - dwupasmówka, od poprzedniej miejscowości jedzie za mną Insignia, o której doskonale wiem, że może być policyjna (DJ w moim rejonie na to wskazuje, nie wiem czemu upodobali sobie rejestracje z Jeleniej Góry). Jadę lewym pasem wyprzedzając, dosyć szybko, dojeżdżam do zwężenia z dwóch pasów w jeden, chowam się na prawy bo ograniczenie do 70km/h i zaraz teren zabudowany. Opel dojeżdża na pełnym gazie i jedziemy sobie dalej grzecznie 50+. Na światłach koguty i "Pan pozwoli na bok".
Zjechałem grzecznie, lekko zdziwiony, bo już w terenie zabudowanym wyprzedził nas jakiś Kubica jadąc na oko jakieś 80-90 i nie pojechali za nim. Zostałem poinformowany że na rzeczonym zwężeniu z ograniczeniem do 70 jechałem 137km/h więc 10pkt. i 500zł. Nie wysiadałem z auta, żadnego filmu mi nie pokazali. Z zasady się nie kłócę, może przestrzeliłem punkt hamowania, ciężki dzień, jednym słowem - Pan pisze te kwity. Napisali, pojechali.
Wieczorem wróciłem na hacjendę i z ciekawości włączyłem film z rejestratora. I zonk, przejeżdżając obok znaku jechałem...73km/h. Prędkość zmienia się z opóźnieniem (GPS), więc prawdopodobnie było jeszcze mniej. Dodatkowo mam w kamerze czujniki przeciążeniowe, patrzę na moment hamowania - jakieś 100m przed znakiem. O wy .... .
Gdyby mnie rąbnęli na 90 czy 100km/h - pies ich drapał. Ale taki wałek??? Do sądu, pismo ze zrzeczeniem się mandatu, kolejne do KM celem zawiadomienia i zabezpieczenia nagrania z rejestratora. W lipcu się poboksujemy, ciekawy jestem co jest na ich nagraniu.
Wiem że mój rejestrator to żaden dowód. Ale Panowie dostaną pełny zestaw zadymiarski, homologację, przeszkolenie etc. Zobaczymy.