widget pisze:Yogi zostawialiście dzieci same w hotelu na 2h
? Nie demolowały nic? Szacunek.
Nie same. Opiekowały się dziadkami...
Ale rzeczywiście udało się uniknąć demolki...
Zgubiły się tylko ostatniego dnia. Szykowałem auto w garażu, rodzice i żona byli jeszcze na mieście. Latorośle miały kooperować, ale zanim się obejrzałem - poszły kręcić własne lody. Za chwilę przyprowadził mi je jakiś facet, który wywalił legitymację "Agente della Sicurezza". Na razie się pilnują...
Co do kasków - to podstawa. Nawet nie chodzi o to, że się wykopyrtniesz. To się zwykle przeżywa. Gorzej jeśli jakiś rozpędzony debil bez kontroli wparuje w Ciebie... U mnie cała rodzina jest "zakaskowana" - nawet moja mamę w końcu przekonaliśmy. Kask nie jest niczym złym - trzeba tylko trochę czasu zainwestować w jego dobór. Jeśli się to zrobi dobrze, to naprawdę - nie wyobrażam sobie teraz nic innego. Jedyną barierą może być dla niektórych cena, ale na koniec dnia to dobrze wydane pieniądze.
Warto jeszcze dodać - a'propos pytań o serwis, - że w ski-depot pod parkingiem przy lewej kolejce
kapitalnie zrobili mi gigantówki. Kosztowało €20 i naprawdę dobra robota. Później wzięli też tyle samo za zrobienie moich SX'ów, w których wyrwałem dziurę do mięcha. Z zalaniem ich plastikiem €20, a następne jak poprawiłem jeszcze raz (dla stałego klienta
) €10. Wszystko jest robione "od ręki". Naprawdę nie widzę powodu, aby robić to w Polsce.
P.S. Obie dziury wyrwałem prawie na dole dohamowując w ześlizgu, gdy wiozłem się za córką. Jeżdżąc normalnie na krawędziach - praktycznie niemożliwe. W sumie jednak nie kosztowało mnie to zbyt wiele - SX'om i tak należał się serwis, a drugie łatanie zrobili ostatniego dnia po zejściu ze stoku - są gotowe na następny wyjazd.
EDIT: Dziś rano (2011.03.07) zapaliła mi się lampka nadziei. Wprawdzie już zgasła, ale wart odnotowania jest ośrodek narciarski
http://www.wosir-szelment.pl/. To tak dla tych, którzy z różnych przyczyn woleliby na narty pojechać na północ...
Nic wielkiego, ale - lepszy rydz niż nic...