Z jednej strony cieszy, że tenis w Polsce ma coraz więcej amatorów, z drugiej - niekoniecznie...
Poruszona została m.in. kwestia techniki. Nie wymagam, aby każdy początkujący ją miał, ba - jak mógłbym wymagać, kiedy również moja kuleje w niektórych aspektach. Ale... fajnie by było, żeby taki początkujący, chociaż zapytał kogoś, jak się trzyma rakietę, albo wstukał to sobie na YT, aby nie machał nią jak cepem. Ja np. zanim pierwszy raz wyszedłem na kort, sporo odbijałem na ściance z kolegą, który już jakiś czas grał. Wyłożył mi co i jak, poćwiczyłem sobie, i dzięki temu na pierwszej "prawdziwej" grze nie było obaw, że się uderzę packą w czoło. Niezbyt przyjemnie się patrzy, jak ktoś kaleczy, zamiast poznać chociaż absolutne minimum, ale cóż - płaci za kort, to może robić na nim co chce
.
Przechodzimy automatycznie do drugiej kwestii - dostępność kortów. Może się zrobić przykro, jeśli ktoś, kto chce sobie potrenować, albo zagrać sparing, nie może tego uczynić, bo obiekt jest zajęty przez ludzi, którzy nie mają o tym, co robią, zielonego pojęcia. Ale... zapłacili, to niech grają, byli pierwsi - mają prawo. Jeśli nam to przeszkadza, to zawsze możemy zadzwonić wcześniej i zaklepać kort na taką i taką godzinę. Prawda
?
Zdarza się, że amatorskim grajkom szwankuje również kultura. Jak ja grałem z trenerem, to ten nam wpajał zasady kortowego savoir vivru, ale wiadomo - dzieciaki wtedyśmy jeszcze byli, to mógł sobie na to pozwolić. Niemniej, uważam, że dobry trener powinien zwrócić swojemu podopiecznemu uwagę na to, co wolno, a co nie. Nie mam pretensji o granie bez koszulki - jeśli jest gorąco, a partnerowi i otoczeniu to nie przeszkadza - niech gra bez. Robi się jednak gorzej, gdy ktoś w trakcie wymiany przechodzi sobie za nami (jeszcze powoli, jak król świata) albo wbiega na kort po swoją piłkę. A jak mu się zwróci uwagę, to zamiast przeprosić, to strzela focha. Grając w tenisa warto się porozumiewać i ewentualnie gadać do siebie tak, żeby nie przeszkadzało to reszcie. I tak, nie przeszkadza mi, jak ktoś sobie pod nosem rzuci przekleństwem, ale jak czterech starszych panów zaczyna kłócić się się, czy był aut czy nie, niemiłosiernie się przy tym drąc, wzrasta mi ciśnienie. Trochę poszanowania dla drugiej osoby - to wystarczy.
Podsumowując... Popularność tenisa może cieszyć, bądź nie. Fajnie, że ludzie wychodzą z domów i mają jakąś aktywność fizyczną dobrze się przy tym bawiąc. Niefajnie, że nieraz cierpią na tym "wyjadacze". Jednak ci ambitniejsi nowicjusze będą starać się robić postępy i wkrótce dołączą do stałych bywalców kortów. A ci mniej ambitni i tak chodzą sobie tylko maks. raz na tydzień w weekend "popykać", więc jaki problem
?
Mnie to ani nie ziębi, ani nie grzeje. Nie zaobserwowałem u siebie w mieście aż takiego skoku popularności tej dyscypliny, żeby omawiane kwestie mnie regularnie osobiście dotykały
.
To świat nas zmusza do buntu. Chcę walczyć o swoje życie!
2x Wilson ProStaff 6.0 Hyper Carbon 95 @ Pro Hurricane.