hokej pisze:"Pikniki" nie są wielkim problemem, da się ich wychować. Dramatem są dla mnie ludzie grający po 10-20 lat w tenisa i potrafiący przechadzać się po korcie w trakcie wymiany, drący koparę, wchodzący w czasie meczu itp. Wtedy włącza mi się tryb zero tolerancji.
Pikniki generalnie zdarzają się na nowych obiektach bez tradycji. Opisywałem tu na forum sytuację gdzie na Roko wewnątrz blokowiska na korcie pojawiła się cała rodzina w tym dzieci z grabkami i foremkami, że o tatusiach rozebranych do kąpielówek, wykrzykujący wynik do sąsiedniego bloku co punkt nie wspomnę.
Czegoś takiego na kortach o rodowodzie jak Błękitni (korty przedwojenne zlikwidowane pod rzekomą budowę stadionu Korony za które kieleccy tenisiści mieli otrzymać całe centrum tenisowe), czy Tęcza nie uświadczysz. Po prostu wprawiony tenista potrafi odróżnić korty usytuowane Pn-Pd od tych Wsch-Zach, a te drugie będą wygodniejsze piknikom do opalania.
Kłopot może być z tym że Tęczy za chwilę nie będzie, zniknie znów 8 kortów zewnętrznych, pojawią się 4 na innej hali
a obiecanych miejskich ani widu ani słychu.
W tym momencie w Kielcach nie rozegra się turnieju rangi OTK.
Do tego te 4 halowe tez nie buduje tenisista więc i z kultywowaniem dobrych tradycji też może być różnie, a ich inwestor był do tej pory kojarzony był z tenisem tylko za sprawą sąsiadowania z Tęczą i apetytu na tereny miejskie wokół kieleckiego zalewu, przy którym o dziwo leży ..... Tęcza.
Ja na szczęście mam gdzie grać więc gra na nieszczotkowanych kortach bez kortowego mi nie grozi więc za edukatora pewnie robić nie będę.