Do tego meczu przygotowałem się bardzo skrupulatnie. Kilka dni wcześniej Driver pokonał w Lidze Lwa samego Dominatora. To pierwszy raz w historii gdy nasz lider przegrał z innym reprezentantem Miasteczka mecz o stawkę w wymiarze dłuższym niż 1 set. Taki wyczyn potrafi wzmóc czujność u rywali.
Byłem maksymalnie skoncentrowany. Walczyłem jak lew o każdy punkt, lecz przy 6:0 4:1 zeszło ze mnie powietrze. Ponadto prowadząc z taką przewagą człowiek przestaje wierzyć, że może przegrać... A potem zaczynają uciekać gemy, a ręka zmienia się w kawałek kołkowatego drewna. Driver wyrównał. Wygrał 3 gemy z rzędu. Co by było, gdyby wygrał też pierwszy punkt kolejnego gema? W perspektywie był przecież match tie-break, w którym wszystko zdarzyć się może...
Piłka zawirowała na taśmie... i przeszła na stronę Drivera. 15:0. Nie wpadam w panikę. Trudny gem, ale do przodu. Jest 5:4, następuje ogarnięcie sytuacji, set i mecz! Potem patrzysz na wynik 6:0 6:4 i wydaje się, że wszystko było pod kontrolą. Nie było. Piłka wirująca na taśmie mogła mną zachwiać, mogła wywołać panikę, złamać wiarę w siebie. Mogła, gdyby opadła na niewłaściwą stronę...
RoTTeN vs Driver (Liga Lwa)
2:0 (6:0 6:4 7:5)
2018 || sparingi: 9:0// stawka: 1:0 (tartan 8:0//0:0 || trawa 1:0//1:0)
H2H || sparingi: 106:31 // stawka: 12:5 (hala 10:6//0:1 || tartan 72:17//4:1 || trawa 8:1//1:0 || mączka 16:7//7:3)