Marudzicie...
Spięci byliśmy obaj i to chyba przez cały mecz, hitman coś tam nagrywał więc ten festiwal błędów może uda się obejrzeć. Osobiście nie podpasowała mi w ogóle nawierzchnia, jakiś taki papier ścierny albo coś
. Piłka odskakuje tam jak chce, lepsi ode mnie narzekali ( i przegrywali
).
Hitman jak gra swoje, to trochę krwi potrafi napsuć, zwłaszcza forhend ma z taką dziwną jak dla mnie rotacją. Za to ja dzisiaj forhendu nie miałem za grosz, można powiedzieć że grał sam slajs, który na tym ściernisku był skuteczny, więc grałem go do bólu.
Nagrodą za to kaleczenie tenisa jest druga runda, a w niej znajomy większości warszawskich adeptów tenisa i nie tylko - Wrzesień w marcu . To będzie szybki mecz i pojadę na zasłużony odpoczynek.
Wynik meczu scudetto - hitman 6:2, 7:6 wymęczone.
Polubiłem czerwone badziewie...