keicam pisze:Wilson, Babolat, Head robią to agresywnie dofinansowując czołówkę graczy, Yonex, Völkl, Pacific postawiły na staranność wykonania i powtarzalność parametrów, celując w doświadczonych klientów klubowych i świadomych jakości amatorów. Są też producenci niszowi. Pro Kennex stara się np. promować rakiety bezpieczne dla łokci i barków!
Ale tak jest wszędzie!
Od czego tu zacząć...
Może od ogólników. To ilu zawodników gra daną marką jest głównie kwestią budżetu. Porównanie dochodów Wilsona z Volklem czy Yonexem to jak porównywanie słonia do mrówki. Wilson, Babolat i Head to obecnie producenci o największym udziale w rynku.
Druga kwestia, bzdurą jest że dana firma stawia na jakość wykonania i z tego powodu nie ma tylu zawodników grających daną marką. Większość tenisowej populacji nie ma pojęcia o tolerancji parametrów, a wyżej wymienieni producenci nigdzie nie wspominają aby ich rakiety wyróżniały się takową cechą. Gdyby "trzymanie" parametrów było zamierzone w ujęciu strategicznym to gwarantuję ci, że byłoby to podkreślane w materiałach marketingowych - tak jak to robi Pacific, dawniej Fischer co im nie pomogło. Pomijam niedopowiedzenia.
Trzecia kwestia to programy wspierające młodych zawodników, kontrakty ze szkołami etc. Różnie to wygląda co do warunków ale sprowadza się do jednego, przywiązać zawodnika do marki i jej charakterystyki za młodu aby później ciężej było mu przejść do innego producenta oraz wyłowić potencjalny talent jak najwcześniej bo czy nam się to podoba czy nie, sprzedaż napędzają nazwiska.
Nie chce mi się opisywać wszystkich producentów więc kilka przykładów...
Babolat... historia i popularność tego producenta była budowana na zupełnie czym innym niż sugeruje keicam. To nie było pompowanie w dobrych zawodników pieniędzy, a zaoferowanie jak największej ilości juniorom oraz amatorom sprzętu, w przypadku tych ostatnich głównie bazowano na korzystnej ofercie (niższej cenie). Trochę szczęścia w postaci Roddicka oraz później Nadala, który związał się z Babolatem ze względu na swojego idola i mamy sukces. Polecam artykuł "
Kup to i bądź wielki".
Yonex... dla tej marki dział tenisowy nie jest najważniejszy. Badminton to ich królestwo, tenis jest bardziej uzupełnieniem ze względu na bliskość - dyscypliny rakietowe. Japończycy są specyficzni, a ich strategię można podsumować w 2-óch punktach:
- sponsoring zawodników z Australii - bardzo ważny rynek dla Yonexa stąd Hewitt, Tomic czy ostatnio Kyrgios, który nota bene stał się niedawno najlepiej opłacanym zawodnikiem w stajni tego producenta.
- sponsorowanie Pań - Kournikova, Hingis, Dementiewa, Wozniacki, Seles, Lisicki, Ivanovic, Bencic, Vekic, Kirilenko, Hantuchova, Vaidisova.
Wyjątkowo specyficzne ukierunkowanie pieniędzy przeznaczonych na promocję...
Völkl... to nie jest tak, że Völkl stawia na jakość wykonania. Swego czasu trochę zawodników było na ich liście płac McEnroe, Stepanek, Jiri Novak, Mantilla, Cibulkova, Golovin, Stosur, Korda, Becker, Leconte, Wilander czy Cash. Bodajże około 2005 roku szefostwo Volkla stwierdziło, że nie potrzebują zawodników aby utrzymać obrót (wynikało to też ze stanu ich finansów).
Mógłbym rozłożyć na czynniki pierwsze inne firmy ale jestem zbyt leniwy. Keicam dopowiedział do obecnego stanu historię, która rozmija się z rzeczywistością. Babolat obecnie nie musi zabiegać o zawodników, podobnie jak Luxilon.
Zdobywanie rynku i dominacja to wstrzelenie się w przyszłe zapotrzebowanie i trendy, które jeszcze nimi nie są... mając to na uwadze trzeba jednak pamiętać, że rynek tenisowy jest przesycony co nie znaczy, że o pozycję na rynku trzeba dbać.