Spoko zestawienie. Osobiście chciałem się zgłosić do "All Gear, No Idea", ale kolo miał chyba tylko pięć rakiet w thermobagu, więc to dla mnie zniewaga...
.
Z mniej oczywistych pokazanych w filmiku - mnie zawsze rozbrajają goście, którzy po kilku gemach muszą sobie przerwę na papieroska zrobić....bo im powietrza w płucach brakuje
oraz goście w spodenkach bez kieszeni na piłkę
. Ta druga subgrupa społeczna ma jeszcze ciekawą podkategorię - "spodenki z kieszonkami może i mam, ale za to jako praworęczny gracz i tak upycham piłki w prawej kieszeni spodenek, co powoduje konieczność ekwilibrystycznych wygibasów ilekroć sięgam po piłkę".
A z typów niepokazanych w tym filmiku, Waszej uwadze polecam jakże często występującego w naturze zawodnika:
"
przegrałem, bo: myślałem o pracy, rodzinie, chorobie psa, bo boli mnie ręka, noga, plecy, albo ząb, bo za dużo słońca, tudzież za mało, bo kort za krzywy lub dawno nie grałem na takim równym, bo piłki za szybkie lub za wolne, zbyt nowe, zbyt żółte lub za mało włochate, bo wiatr za duży lub za mały, bo za dużo kibiców lub nie lubię grać, gdy nikt nie patrzy, bo ptaki ćwierkają lub jakoś tak podejrzanie cicho dookoła, bo masz zbyt pstrokaty naciąg i nie widziałem punktu kontaktu rakiety z piłką, bo zbyt głośno jęczysz lub za cicho skradasz się do siatki, bo między gemami nie chcesz pogadać lub trajkoczesz bez umiaru, bo dzisiaj piątek lub środa, bo jest przed południem lub po, bo za miękko lub za twardo na korcie, bo nie ma się jak poślizgnąć, tudzież nogi się same rozjeżdżają, bo wziąłem buty na mączkę, a tu o dziwo hard courts przez noc wybudowali, bo ostatni raz na trawie grałem rok temu, podobnie jak na clayu, hardzie, tartanie, parkiecie, bo wybiegi za małe lub za duże, bo zapomniałem okularów, frotki, bandanki, elastocrossów oraz talku do dłoni, bo skończył mi się izotonik, żel energetyczny lub żurawinowy batonik, i tak dalej, i tym podobne, a tak w ogóle to po prostu nie był mój dzień..."
Wszystko byle nie dopuścić do siebie myśli, że po prostu jesteś lepszy od niego i lejesz go w 9 i pół meczach na 10...
.
Aha, zapomniałbym jeszcze o raz spotkanych przeze mnie "zawodnikach", którzy profesjonalnie wylosowali kto będzie serwował jako pierwszy, po czym zwycięzca losowania serwował we wszystkich gemach pierwszego seta, a jego rywal we wszystkich gemach seta drugiego. Dodam, że panowie byli wystrojeni, sprzęty też z górnej półki, słowem pełna profeska...no prawie pełna
.