Dopiero teraz się ogarnąłem by napisać kilka słów.
Dziękuję wszystkim za świetny turniej. To jest mój trzeci raz i z zadowoleniem stwierdzam, że już wszystkich rozpoznaję.
To bardzo ułatwia konwersacje.
I runda - RoTTeN vs Misiek13 (3)8:9
W I rundzie trafiłem najgorzej jak mogłem.. Chociaż nie. Mogłem trafić na MagKor i zostać dziewczynką.
A tak to po prostu
Misiek13 starego po korcie przegonił.
Starałem się bardzo, ale niestety nie umiem odgrywać mocno rotowanych piłek wyskakujących ponad linię moich barków (co przy moim wzroście następuje dość często). Nie było mowy o taktyce, bo potrafiłem tylko przebijać byle jak, byle w kort weszło. Jedyne co mogłem byłem zrobić, to to co po meczu mówił mi Vivid: serwować 90% piłek na bekhend.
Punkty zdobywałem tylko gdy Misiek się pomylił, a gemy tylko dlatego, że Miśkowi uciekała koncentracja gdy był wynikiem z przodu. Już kiedyś przegrałem z 14-latkiem, teraz z 13-latkiem, 12-latkowi się nie dam!
Brawo Misiek, ładny techniczny tenis i od czasu do czasu zabójcze winnery, że nie było co zbierać.
Forrunda pocieszki - RoTTeN vs Roj 7:6(3)
Tradycyjnie zatem wylądowałem w pocieszce. Tu oczekiwałem od rywali "normalniejszej" gry, czyli przede wszystkim mniej rotacji. Nie pomyliłem się.
Roj grał bardzo podobnie do mnie. Na tyle podobnie, że robił tyle samo błędów co ja, miał ten sam styl i te same problemy z grą w ofensywie. Momentami czułem się, jakbym walczył z moim tenisowym sobowtórem. Szliśmy gem za gem, a potem w tie-breaku punkt za punkt. Dopiero przy 6:6(4:3) Roj zrobił 3 niewymuszone błędy pod rząd i udało się!
Ćwierćfinał pocieszki - RoTTeN vs Karjar 6:3
Przed meczem nie wierzyłem, że mam jakiekolwiek szanse. Z poprzedniego TFa
Karjar zapadł mi w pamięć jako ktoś poza moim zasięgiem. I rzeczywiście w dwóch pierwszych gemach przeciągnął mnie po korcie, że "ino fragmenty". Grał z dużą rotacją, ale płasko, więc piłka miała bardzo dużą dynamikę, jednak jeśli chodzi o wysokość, odbijała się w mojej strefie komfortu. Należało więc "tylko" ogarnąć timing, by zacząć to przebijać z powrotem. Karjar przestał też być tak nieludzko bezbłędny i jakimś cudem zamiast 0:3, ugrałem gema na 1:2.
Vivid twierdzi, że widzę kort tylko do siatki. Dużo w tym racji, wciąż widzę za mało, mam problemy z szybką oceną mocnych i słabych stron rywala, ale to nie oznacza, że jestem całkiem ślepy.
Zaobserwowałem, że Karjar bez problemów rozprawia się z moim płaskim pierwszym serwisem, za to kilka razy wyrzucił piłkę próbując atakować moje drugie, rotacyjne podanie. Zacząłem więc serwować tylko i wyłącznie rotacyjnie. Sam Karjar po meczu stwierdził, że zanim to zauważył, zdążyłem już mu uciec z wynikiem. W rozmowie wyszło też, że Karjar przez ostatnie 2,5 miesiąca w ogóle nie grał w tenisa. Moje szczęście, któremu jednak musiałem mocno pomóc.
Półfinał pocieszki - RoTTeN vs Krzysiec w/o
Wraz z Rojem jako jedyni z pocieszki musieliśmy grać forrundę. Doszło do tie-breaka, więc aby nie blokować turnieju musiałem potem grać szybko mecz po meczu. Przed meczem z Karjarem odpoczywałem... podczas siatkowania kortu.
Po tym meczu byłem już wykończony. Chciałem iść sprawdzić drabinkę, ale nie miałem siły. Zwinąłem Driverowi snickersa, jadłem i umierałem na ławce. Tymczasem z boku nadszedł... Vivid (sam On!
)
i zakomunikował, że ma ze mną zagrać, ale mu się już nie chce.
Oświadczyłem, że takiej okazji nie przepuszczę i musi grać. Nawet nie wiedziałem, że to finał...
Finał pocieszki - RoTTeN vs Vivid 6:1
Vivida widziałem w akcji w meczu ze Złośliwym Gnomem. Gdyby wtedy grał ze mną, to by mnie okrutnie sponiewierał. Na moje szczęście 3 rozegrane mecze i mcdonaldowa dieta mocno go osłabiły. Co prawda w pierwszym gemie robił ze mną co chciał, ale w kolejnych nogi odmawiały już posłuszeństwa i zaczęły mnożyć się błędy.
Vivid ma przepiękny jednoręczny bekhend. To widać z jaką pewnością gra ze swojej lewej strony, widać że gdy dobiega do piłki, to jeszcze zanim ją odbije, już wie dokładnie gdzie ona poleci. Tej pewności brakowało jednak na forhendzie. Czasami. Nie zabrakło jej, gdy zafundował mi combo z trzema skrótami i dwoma lobami.
Mało co nie zszedłem na zawał, ale obiecałem sobie, że jak już tyle kilometrów przejechałem to będą latał aż padnę.
Dzięki, Vivid, że zaproponowałeś po tej wymianie bym sobie chwilę usiadł. Życie mi uratowałeś.
No i dzięki za pogaduchy i instruktaż.
To mój największy TFowy sukces. Może kiedyś też będę rozstawiony tak jak Scudetto...
Dziękuję
JCz za organizację. Wszystko było super!
MagKor za przepyszne kilokalorie (mniam!) i od razu napiszę, że zazdroszczę cudnej rotacji na forhendzie, opanowania (wcale tak dużo nie rozmawiasz ze sobą
) i ogromnej świadomości tego co się dzieje na korcie i co trzeba z tym zrobić. Oglądałem kilka gemów z meczu z TomemPL i jestem pod ogromnym wrażeniem.
TomPL, ostatnio Cię załatwili sauną, teraz lewusami. Ciekawe co następnym razem obmyślą, by Cię zneutralizować. Brawa za walkę mimo warszawskich knowań.
Wyczes, piękne zdjęcia (a gdzie to z serwującym Vividem?!
) i opublikowane w błyskawicznym tempie.
Miśkowi13,
Rojowi,
Karjarowi i
Vividowi dziękuję... że przez Was prawie płuca wyplułem.
Obi, jeszcze raz ogromne gratulacje.
Szuma takoż.
Jakuboto, dzięki za wytrwałość i grę w singlodebla. Tak samo jak ostatnim razem, gdy prawie wszyscy się rozjechali, na Ciebie można było liczyć.
Wwojtek, sorry że znowu nawaliłem. Może następnym razem dotrę do jakiejś wyższej rundy i uda nam się w końcu zagrać.
Mouila, dziękuję za dobre słowo. Koniecznie zapisz się na kolejny TF. Przecież MagKor na pewno jest żądna rewanżu za Miedzeszyn.
Krzysiec, dzięki za przedturniejowe pogaduchy i że dałeś wygrać Driverowi. Łatwiej się prowadzi samochód, gdy pasażer nie płacze.
Wielkie dzięki dla
Drivera, za wspólną podróż i obżeranie się w przydrożnych stacjach benzynowych i McDonaldach.
Wszystkim dziękuję za stworzenie świetnej atmosfery. Na następny TF na pewno z Driverem przyjedziemy. Tym razem pewnie tak jak Lechu67 - z żonami i kartami kredytowymi.