W pewnym filmie jest taka rozmowa między trenerem i zawodnikiem:
- Jak nie wiesz kto wygrał a kto przegrał, to spójrz na tabelę wyników.
I tak to będzie z Safinem. Nikt nie przeszkadza nikomu wierzyć, że Safin to był super wyluzowany gość, co kto tam lubi. Ale jak mi się zdaje, to nawet w tym temacie były linki do filmików, gdzie Marat rzucał rakietami na treningu. Wyluzowany? Hmmmm...
To, że Marat był utalentowany - bez wątpienia. To że tego talentu nie wykorzystał w pełni - bez wątpienia. To że miał charakter - bez wątpienia. Tylko że tego "jego demony", które zamieszkiwały jego głowę nie dały mu zrealizować tego co mógł. To, że Marat kochali i oglądali - bez wątpienia (ja osobiście nie).
Drugi wątek, który tu się pojawił, a bawi mnie do łez, to zdanie o tym jakoby RF był słaby psychicznie i jak to pękał. Boję się pomyśleć, co by było gdyby on tych wszystkich meczów z Rafą nie przegrał. Trzeba by chyba dzwonić po Transformersów, żeby faceta naprawiły bo pewnikiem byłby jakimś bezemocjonalnym Deceptikonem, który klepie wszystko i wszystkich, na prawo i lewo, lewą ręką ledwo się ruszając.
16 WS nie przekonuje. No dobra. Każdy sobie wierzy w co tam chce. To, że trafił mu się atleta, biegający jak nikt przed nim, grający lewą ręką, z niespotykanymi rotacjami to przecież nie argumenty. To, że RF przegrał większość swoich meczów na nawierzchni, która mu najmniej sprzyjała też nie argument. Po prostu głowa nie ta.