Kolumbia wspiera Ukrainę. Koncert w Pradze.
Zależy kto ocenia Tom. Ja mam generalnie wyjebane na cały świat. Teraz już tak mam, jestem na takim etapie. Mam 50 lat i wszystko w d...e. Życie ustawione, jakiś tam dochód, dawne dzieje zamknąłem i żyję tylko wspomnieniami. Tymi dobrymi ale też i złymi. Dlatego zdarza mi się czasem odlecieć... jak się wzruszę. Ile mi Tom pozostało? 10, 20 lat? Pierdol* to wszystko! Za dnia pracuję, wieczorami chleję. Taki jestem. Za mocno mnie życie kopnęło w dupę. Ale to tylko Elf o tym wiedziała... .... Brakuje mi jej.
Mnie nie oszukała. Prosiła o kasę ale jej nie dałem. Można powiedzieć, że ją wyczułem... Tak czy inaczej fajnie mi się z nią gadało, choć dystans między nami był. Świadomy, narzucony raczej przeze mnie.
Zostawić z tym keybordem. Jeśli ma słuch, który pozwoli jej się rozwijać, to już jej nie zatrzymasz. Piszę to z perspektywy ukończonych dwóch lat podstawowej szkoły muzycznej w klasie akordeonu i napotkanych osób z branży muzycznej. Są artyści (z genialnym słuchem, którzy radzą sobie ze wszystkim) i tych jest kilka procent - reszta to rzemieślnicy lepsi (prawie cała branża muzyczna) i gorsi (tacy jak jak ja, którzy potrafią czytać nuty i zagrać coś ze słuchu albo wyćwiczony w bólach kawałek, ale z improwizacją sobie nie radzą). Więc jak ma talent, to się wkrótce o tym dowiesz.
A to nie jest tak, że muzyka to matematyka? Wystarczy być bystrym i w mig ogarniać te nuty... i muzyka sama się tworzy? Bo jak czytam o tych sławnych, historycznych kompozytorach, o Bethovenie, Bachu, Mozarcie - oni wszyscy byli geniuszami matematycznymi. A może wystarczy mieć genialną pamięć i uderzać w te klawisze w idealnej synchronizacji, w nieskończoność...