W turniejach tenisowych najbardziej lubię atmosferę.... Każda jego faza ma swoją specyfikę. Na początku każdy ubrany w dresy lub inne wyjściowe wdzianka zerka na innych uczestników. Atmosfera wyczekiwania... Później następuje losowanie, czyli bardzo emocjonująca część turnieju – następuje rozpiska graczy i Ci pierwsi ruszają do boju... Mniej doświadczeni gracze emocjonują się i stresują... kortowe wygi spokojnie dozują swój wysiłek emocjonalny i fizyczny, żeby zachować siły na kolejne mecze. Często następuje zderzenie ambicji i woli walki z jednej strony, z precyzja i tenisową inteligencją z drugiej... W trakcie rozgrywanych spotkań pozostali nie grający w danym momencie zawodnicy tworzą różne grupki oglądając grających uczestników i komentując wydarzenia na korcie.. Gdy pierwsza fala meczy się zakończy rozmowy ożywają o wspomnienia właśnie przeżytych emocji kortowych, atmosfera narasta
Pojawiają się niespodzianki.. małe i duże .. oraz pewne sprawy są z góry ustalone
W międzyczasie szykuje się grill, uczestnicy kręcą się po obiekcie. Jest możliwość nawiązania interesujących konwersacji. W danym momencie następuje chwila kiedy wychodzi się na kort pierwszy raz. Od tego momentu nic już nie jest takie samo jak na początku... Stres i zdenerwowanie, a czasem siła spokoju, lecz w obydwu przypadkach następuje takie wejście w turniej. Co tu dużo mówić lubię i zawsze lubiłem tenisowe turnieje – zajęło mi ich pewnie kiedyś kilka czy kilkanaście zanim udało mi się przejść pierwszą rundę, lecz nawet wtedy miały one dla mnie taką swoistą specyfikę... W niedzielę zawsze potem przyjeżdżałem na półfinały i finały i marzyłem sobie, że ja kiedyś też będę tak grać....
Nasz Turniej Forumowiczów nie odbiegał od tych przeżyć i dostarczył mi wspaniałych emocji. Spotkanie z pasjonatami tenisa, dla których ten rodzaj spędzania wolnego czasu jest priorytetem jest dla mnie zawsze swego rodzaju nagrodą. Kiedyś mój znajomy stary trener tenisa stołowego powiedział, że dla zawodnika trening jest pracą, a możliwość wystąpienia w turnieju nagrodą za tą pracę... Coś w tym jest – lubię mierzyć się ze sobą, ze swoimi ograniczeniami i słabościami. Jestem perfekcjonistą, więc dążę systematycznie do celu jakim jest opanowanie w coraz lepszym stopniu arkan tenisowej sztuki.
Miło mi było poznać osobiście wszystkich obecnych i cieszę się, że wypełniłem w 100% moje założenia przed turniejowe. Wiedziałem, że JCz jest poza zasięgiem więc postanowiłem sobie, że dojdę do finału. Mówią, że z porażek można się czegoś nauczyć więc w finale sporo się nauczyłem
Mam niezły punkt odniesienia przed przyszłorocznym turniejem – zdobyć więcej gemów z Jackiem
Łatwiejszego startu do tego zadania nie mogłem sobie lepiej przygotować
No cóż mój zmysł ekonomiczny się odezwał, żeby przygotować sobie dobre dane bazowe do porównań przyszłych postępów
Dziękuję wszystkim za przybycie i za grę i za atmosferę.... Było super. Pomyślałem sobie, że rozpocznę swoje wpisy w dziale "Mój tenis" i tam opiszę moje wrażenia z poszczególnych meczy.
Pozdrawiam!