ESP, nie mogę się zgodzić. Pisałem o tym chyba nawet jakiś artykuł u nas w serwisie.
Przy takim NTRP to generalnie dochodząc do dropa masz to skończyć, lub skończyć się
Domeną słabszych technicznie graczy jest to, że dobiegają i odgrywają coś a potem muszą grać. Mając kompletne umiejętności techniczne (bo przy 5.0-5.5 to już tak powinno być) i dochodząc do piłki nie ma możliwości by pozwolić przeciwnikowi na dalszą grę, przynajmniej swobodną.
Skrót to zagranie podwyższonego ryzyka bo w sumie musi skończyć wymianę, jak nie kończy to z myśliwego stajemy się zwierzyną i to już nawet przy graczu na średnim poziomie.
Dlatego uważam, że nie ma czegoś takiego jak wymuszenie gry wolejem. To jest świadomy wybór - idziemy do siatki, bądź nasz błąd (jego konsekwencja) - nie skończyliśmy złego skróta czy wystawy w pół kortu to trzeba zostać i grać.
I jeszcze coś wyprostuję. Zagalopowaliśmy się tu faktycznie w przenoszenie wskaźnika NTRP na tzw. siłę gry czyli wyniki kortowe a ta klasyfikacja odzwierciedla tylko poziom umiejetności technicznych a dopiero powyżej 4.0 dochodzi do tego jeszcze odpowiednie tempo i regularność.
W praktyce oznacza to tyle, że faktycznie można mieć i 4.0 i dostać łomot od 2.0 bo jest się utytym schabem np. 120kg przy 170cm i się wymięknie fizycznie.
Technika nic nam nie da jak się do piłki nie dobiega ...
Myślę że co do tych Amerykanów i ich przeszacowań problem polega na tym, że odnoszą się do warunków treningowych a wtedy i po pół roku gry jak ktoś ma smykałkę to 4.0 złapie. Gorzej jak trzeba wyjść na takiego samego 4.0 i grać mecz. Tu się wszystko sypie jak domek z kart.
Ogranie meczowe też oczywiście ma wpływ na wyniki. U amatorów jak już nie raz pisałem jest to bardzo istotne.
Sam miałem nawet na własnej skórze zobrazowany tego efekt.
Ze dwa lata temu grywałem mecze z kolegą. Jest ode mnie generalnie słabszy ale tłucze dzień w dzień, grywa wszelkie turnieje. Ja nie grywałem wtedy wiele singli na punkty.
W efekcie wygrywałem z nim na poziomie 6-4 7-5, jakieś tie-breaki. Przegrałem też 3 spotkania. On był ograny a ja nie. To było jakoś w okresie maj-sierpień. Potem tak jakoś wyszło, że grałem sporo singli na punkty. I już grając z nim w okresie grudzień-styczeń kończyło się to 6-0 6-1 dla mnie, jak dawałem na luz to 6-3 6-2. Kompletna deklasacja jak sam zauważył. U niego nic się nie zmieniło, u mnie też, tylko zacząłem grywać na punkty pełne mecze a nie jakieś tie-breaki czy sety ...