Otóż chciałbym się spytać Forumowiczów, co myśleć (czytaj - mówić do siebie w myślach) podczas meczu. Zawsze myślałem - Wygram, wygram; jednak ta taktyka zaczęła zawodzić... Podam kilka przykładów:
1) Przegrywam w secie 4:2 (przewaga przełamania) z rywalem trochę słabszym, ale zawsze z nim wygrywałem.
2) Wygrałem seta 6:1 z rywalem mocniejszym. Autentycznie kiedyś miałem taką sytuację ale kolejne dwa sety przegrałem 6:4, 6:1. Sądzę, że zawiodło mnie to, że byłem bardzo zdziwiony i przegrałem zamiast myśleć o kontynuowaniu dobrej gry.
3) Przegrałem seta z tenisistą o moim poziomie 7:6. Co myśleć w przerwie i podczas drugiego seta?
Ja polecam od siebie sposób który nazywa się... Nie myśleć. Nie myślę o wyniku (tylko go liczę). Jak wygrywam, to żeby nie zapeszyć (jakby osiąść na laurach), jak przegrywam to żeby się nie martwić. Liczy się tylko gra, skupienie na niej, trzeba grać tak jak się umie najlepiej. Jak maszyna . Wg mnie fajna metoda, bo "olewasz" jakby wszystko i starasz się dobrze grać. A wynik , to wynik , to w końcu tylko cyferki .
To świat nas zmusza do buntu. Chcę walczyć o swoje życie!
2x Wilson ProStaff 6.0 Hyper Carbon 95 @ Pro Hurricane.
Mnie z kolei wynik mobilizuje pozytywnie, więc ja sobie w myślach liczę ile piłek jeszcze potrzebuję, żeby wygrać mecz (lub wyrównać stan meczu).
Ogólnie, to skupiam się jednak na myśleniu na temat tego, co gra przeciwnik. Albo czego nie gra. Nie myślę czegoś w stylu "Wygram, wygram.", tylko raczej "Ma kiepski backhand i gra go tylko po crossie, więc możesz w ciemno iść w lewo." Myślę też, na czym zdobyłem dotychczas dużo punktów, a na czym je traciłem.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Obecnie to myślę o wszystkim tylko nie o tym co na korcie, w końcu to rekreacja
Ale tak grając czasem ciut poważniej, przynajmniej przez kilka gemów nie myślę o niczym. Reaguję na to co się dzieje. Po 25 latach na korcie śmiem twierdzić, że nie ma sytuacji jaka może mnie zaskoczyć czy pojawi się coś czego już nie przerabiałem.
U mnie gra to automat, nie muszę myśleć o taktyce, nie muszę myśleć co zrobię i co zrobi rywal, zwyczajnie robię co potrzeba - czytaj - co uważam za dobre rozwiązanie w danej sytuacji.
Ograniczam się więc do wyboru rodzaju i pozycjonowania podania i przed returnem ustalam sobie gdzie i jak poślę return z forhendu/bekhendu. Potem to już się wyłączam i gram.
Ci mniej doświadczeni czy wprawieni podświadomie muszą sobie budować scenariusze na przyszłość.
To trochę tak jak z korzystaniem z języka obcego. Ci mniej wprawieni przyjmują co się do nich mówi, tłumaczą to sobie w głowie na j. polski, formułują odpowiedź po polsku i tłumaczą sobie to na dany język. Ktoś dla kogo ten obcy język jest naturalny tego nie robi, zwyczajnie przestawia się na myślenie w danym języku, nie dokonuje tłumaczeń na swój język natywny.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja
Vivid pisze:To trochę tak jak z korzystaniem z języka obcego. Ci mniej wprawieni przyjmują co się do nich mówi, tłumaczą to sobie w głowie na j. polski, formułują odpowiedź po polsku i tłumaczą sobie to na dany język. Ktoś dla kogo ten obcy język jest naturalny tego nie robi, zwyczajnie przestawia się na myślenie w danym języku, nie dokonuje tłumaczeń na swój język natywny.
Masz 100% rację.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Ja dorzucę do słów Vivida jedną radę.
Jak mam trudny punkt (koniec seta, break przeciwnika itp.) gram na 110% agresji. Nie gram zachowawczo bo wiem że na pewno wtedy oddam punkt. Staram się grać wtedy bardzo ofensywnie, to co umiem najlepiej, s&v lub mocny return po linii/w środek kortu w nogi przeciwnika. Żadnych slajsików, skrótów itp.
Po pierwszym w życiu pełnym zimowym sezonie ligowym (i odpadnięciu z I ligi) oraz niepełnym letnim sezonie ligowym, oraz jedynym w życiu turnieju widzę, że najlepiej gram kiedy:
1) gram bez respektu dla przeciwnika,
2) szanuję piłkę ale korzystam z wszystkich dobrych okazji do ataku,
3) wykorzystuję swoją naturalną agresję, czyli gram defensywnie tylko kiedy muszę,
4) obserwuję przeciwnika ograniczając mu możliwość "jego" gry,
5) myślę tylk o prawidłowym uderzaniu, technice itp,
6) myślę "wygram z Tobą robaczku tylko Ty o tym jeszcze nie wiesz".
W innym temacie swego czasu było o tym. Najpierw krótkie ćwiczenia:
SPOILER:
"Obserwacja myśli
Usiądź wygodnie w fotelu lub połóż się na kanapie czy łóżku. Zrelaksuj całe swoje ciało, zamknij oczy i obserwuj bieg swoich myśli. Na początku zauważysz, że zalewają cię myśli dotyczące spraw życia codziennego, twojej pracy i spraw z nią związanych, czy też dotyczące twoich trosk. W odniesieniu do tych myśli powinieneś stać się cichym obserwatorem, całkowicie wolnym i niezależnym. To ćwiczenie może być proste bądź trudne, zależnie od twojej sytuacji i obecnego stanu umysłu. Kiedy pojawiają się trudności, nie trać biegu myśli i nie trać poczucia siebie, lecz uważnie obserwuj swoje myśli. Nie zasypiaj podczas tego ćwiczenia. Jeśli się zmęczysz, to natychmiast przerwij ćwiczenie i odłóż je na czas, kiedy postanowisz, że nie padniesz ofiarą zmęczenia. Ludzie z Orientu, np. z Indii, opłukują bądź myją twarz i górną część ciała zimną wodą, aby pozostać czujnym i nie tracić cennego czasu. Aby zapobiec nadmiernemu zmęczeniu i senności możesz przed rozpoczęciem ćwiczenia wziąć kilka głębokich oddechów.
Z czasem uczeń samodzielnie rozwinie te i inne, podobne, metody. To ćwiczenie kontroli umysłu musi być praktykowane rano i wieczorem, zaczynając od pięciu minut. Każdego dnia to ćwiczenie powinno być przedłużane o jedną minutę, abyś w ciągu tygodnia był w stanie obserwować i kontrolować swoje własne myśli przez co najmniej dziesięć minut bez najmniejszego rozkojarzenia. Ten okres czasu jest niezbędny dla przeciętnego człowieka. Jeśli jednak jest on niewystarczający, wówczas możesz go wydłużać, w zależności od własnej zdolności percepcji. Bądź sumienny we wszystkim; wykonywanie tego ćwiczenia w pośpiechu mija się z celem. Rozwój każdej osoby jest bardzo indywidualną rzeczą. Pod żadnym pozorem nie powinieneś przechodzić do następnego ćwiczenia zanim w pełni nie opanujesz obecnego.
Uważny uczeń zauważy, jak bardzo, na początku, oblegany był przez myśli i jak szybko one przepływały, że trudno było mu je wszystkie zapamiętać. Zauważy on jednak, że w miarę ćwiczenia myśli będą stawały się mniej chaotyczne i będą stopniowo słabnąć, aż w końcu jedynie kilka myśli będzie wyłaniało się w świadomości, jak gdyby z bardzo daleka.
Musisz poświęcić swoją największą uwagę ćwiczeniu kontroli myśli, gdyż jest ono niezwykle ważne dla magicznego rozwoju - jest to fakt, który później zrozumiesz.
Jeśli opanujesz to ćwiczenie w wystarczającym stopniu, to możemy zająć się następnym ćwiczeniem w (...).
Dyscyplina myśli
Nauczyliśmy się kontrolować nasze myśli. Następne ćwiczenie upora się z myślami, które nieustannie, wbrew naszej woli, naprzykrzają się nam, i pozwoli na powstrzymywanie ich przed pojawianiem się w naszych umysłach. Na przykład musimy być w stanie odrzucić od siebie myśli o zadaniach i rozdrażnieniach naszego życia zawodowego, w czasie gdy jesteśmy w domu lub zajmujemy się sprawami prywatnymi. Musimy unikać wszelkich myśli, które nie dotyczą naszego życia osobistego, i musimy umieć stawać się natychmiast inną osobą. I na odwrót: kiedy jesteśmy w pracy czy w inny sposób wykonujemy naszą profesję, wtedy musimy wszystkie nasze myśli kierować ku pracy i nie pozwalać im na przebywanie w innym miejscu, takim jak nasz dom czy sprawy osobiste. Należy to praktykować, aż stanie się to nawykiem. Przede wszystkim musisz przyzwyczaić się do wykonywania wszystkich zadań z pełną, świadomą uwagą, niezależnie od tego, czy dotyczy to twojej profesji, czy życia osobistego, i niezależnie od tego, czy jest to coś poważnego, czy nie. Należy to ćwiczenie wykonywać przez resztę swojego życia, gdyż wyostrza ono ducha oraz wzmacnia świadomość i pamięć.
Gdy osiągniesz już pewną sprawność w praktykowaniu tego ćwiczenia, to możesz przejść do następnego. Wygląda ono następująco: utrzymuj pojedynczą myśl czy ideę przez dłuższy okres czasu, podczas gdy nieugięcie tłumisz wszystkie pozostałe myśli, które próbują się do niej dołączyć. Do tego celu wybierz jakąkolwiek ideę, bieg myśli, czy też jakąkolwiek inną, odpowiednią koncepcję, wedle własnego uznania. Utrzymuj tę koncepcję całą swoją mocą. Energicznie odpieraj wszystkie pozostałe myśli, które nie mają nic wspólnego z tą, na której oparłeś ćwiczenie. Na początku będzie udawało ci się to jedynie przez kilka sekund, potem będą już minuty. Musisz być w stanie utrzymywać pojedynczą myśl i podążać za nią przez co najmniej dziesięć minut.
Opanowanie myśli
Po opanowaniu poprzedniego ćwiczenia, możesz przejść do następnego. Teraz nauczymy się tworzyć całkowitą pustkę umysłu. Zrelaksuj całe swoje ciało, leżąc wygodnie na sofie bądź łóżku, albo siedząc w wygodnym fotelu. Zamknij oczy. Energicznie odpieraj wszelkie myśli, które będą cię atakować. Nie można pozwolić, aby cokolwiek pojawiło się w twoim duchu, czyli umyśle; zachowywana powinna być jedynie całkowita mentalna pustka. Wtedy utrzymuj ten pusty stan umysłu bez rozkojarzania się i bez zapominania siebie. Na początku będzie ci się to udawało jedynie na kilka sekund. Jednakże, poprzez regularne ćwiczenia będzie wychodziło to coraz lepiej. Kiedy będziesz potrafił utrzymywać ten stan przez pełne dziesięć minut, bez zapominania siebie ani zasypiania, wówczas cel tego ćwiczenia zostanie osiągnięty."
Oprócz tego polecam książki A. Batko o programowaniu neurolingwistycznym, oraz "Potęga podświadomości" Murphy'ego.
Martinek - to, że na korcie próbujesz pracy mentalnej nic Ci nie da, jeśli nie będziesz nad tym pracował poza nim. Praca mentalna na korcie i efektywne jej działanie jest konsekwencją ćwiczeń, które odbywać się mogą nawet codziennie, w wolnych chwilach. Trzeba też pamiętać, że każdy jest inny, więc sukcesy jednego człowieka mogą przyjść szybciej, innego wolniej.
Temat jest bez sensu, bo trzeba by ich zrobić co najmniej cztery, dla czterech podstawowych typów osobowości, a tak naprawdę ze 20.
Nie ma żadnej uniwersalnej recepty, tak jak z zupełnie innym nastawieniem wchodzimy na mecz i zupełnie inaczej reagujemy na korzystne, jak i niekorzystne sytuacje na korcie.
Jedyne czego można się stąd dowiedzieć to jak kto ma!
Można oceniać każdy przypadek jednostkowo i rada zrób tak bo mnie pomaga jeszcze bardziej pasuje niż w wątku o wyborze rakiet.
Każdy ma prawo do wolnej, nieskrepowanej wypowiedzi, a granice dobrego smaku - zakładamy, że - każdy potrafi sobie postawić sam. Spór jest naturalną esencją forum internetowego, a różnice poglądów jego paliwem. Ważne jest jednak, aby nadmiar paliwa nie zdusił dyskusji. - YtB
ESP pisze:Ja dorzucę do słów Vivida jedną radę.
Jak mam trudny punkt (koniec seta, break przeciwnika itp.) gram na 110% agresji. Nie gram zachowawczo bo wiem że na pewno wtedy oddam punkt. Staram się grać wtedy bardzo ofensywnie, to co umiem najlepiej:i s&v lub mocny return po linii/w środek kortu w nogi przeciwnika. Żadnych slajsików, skrótów itp.
A u mnie odwrotnie, jak mam ważny punkt, to gram tak, żeby nie zepsuć, ale jednocześnie nie wystawić do skończenia, czyli nastawiam się na opcję "Każda piłka wraca.". To zależy od stylu gry, bo dla Ciebie naturalnym jest napierd***nie jak Kapitan Bomba, a ja najlepiej się czuję w przebijance.
TadX pisze:Trzeba też pamiętać, że każdy jest inny,
Zgadza się, mnie na przykład powtarzanie "Baby do garów!" uspokaja, innych pewnie nie.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Podczas gry nie ma sensu myśleć. Myśleć trzeba kilka godzin przed meczem w ciszy i samotności gdzie nikt ani nic Ci nie przeszkodzi. Wówczas wszystko staje się jasne, klarowne, proste, spokojne i motywujące. To kwestia stanu umysłu. Nazywa się to "koncentracja". Umysł skoncentrowany nie ma problemów z myśleniem podczas meczu, bo wszystko jest proste i decyzje powstają w ułamkach sekund. Poprawne decyzje. A złe decyzje nie ciągną się godzinami, ale wpadają w czarną dziurę niebytu po paru sekundach.
W czasie meczu też przydaje się myślenie , tyle że sytuacje bywają wymuszone.
Jeżeli nie mamy wykształconych pewnych mechanizmów, o których pisał Vivid, po serii złych zagrań warto "odtworzyć" sobie w myślach prawidłowe sekwencje ruchowe, a nie myśleć o błędach.
Jeżeli taktyka się nie sprawdza, trzeba się zastanowić, jak odtworzyć swoją "Comfort Zone" (tu chyba najlepszym tłumaczeniem będzie "Poczucie bezpieczeństwa/komfortu") , czyli odbudować grę i możliwość zdobywania punktów.
Super G V1 Pro NTRP - 4.0 Sam fakt istnienia prawa o ochronie uczuć religijnych jest najlepszym dowodem tego, że religie by nie przetrwały w warunkach prawdziwej wolności myśli i słowa.
"Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie?!".
ppeter pisze:"Comfort Zone" (tu chyba najlepszym tłumaczeniem będzie "Poczucie bezpieczeństwa/komfortu")
No nie bardzo bo akurat to pojęcie występuje w terminologii technicznej gry w tenisa
To jest obszar gdzie najbardziej komfortowo jest nam trafić piłkę. Jest to obszar (wysokość na jakiej jest piłka w momencie trafienia rakietą) między biodrami a mostkiem. To optymalna strefa gdzie powinna być piłka jeżeli chcemy mieć największy komfort jej zagrania.
I taka mała dygresja. Myślenie przed meczem? NIE! To tenis amatorski, brak przygotowania i treningu mentalnego. Takie coś tylko spala, w większości przypadków. Iść i grać swoje. Przerost formy nad treścią nie jest dobrym rozwiązaniem.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja
Martinek pisze:Czyli nie myśleć o jakiś głębszych rzeczach tylko o technice?
Technika to ma być coś naturalnego. Jak będziesz o niej myślał to nie musisz prosić Mamy czy Taty by po Ciebie przyjechali na kort. Dostaniesz rowerek od przeciwnika i sam wrócisz do domu A jak będziesz pedałować to możesz sobie o technice pomyśleć
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja
Martinek pisze:Czyli nie myśleć o jakiś głębszych rzeczach tylko o technice?
Technika to ma być coś naturalnego. Jak będziesz o niej myślał to nie musisz prosić Mamy czy Taty by po Ciebie przyjechali na kort. Dostaniesz rowerek od przeciwnika i sam wrócisz do domu A jak będziesz pedałować to możesz sobie o technice pomyśleć
Okej, ale jak mi nie wychodzą zagrania to jeszcze raz w pamięci odświeżyć ?
ppeter pisze:"Comfort Zone" (tu chyba najlepszym tłumaczeniem będzie "Poczucie bezpieczeństwa/komfortu")
No nie bardzo bo akurat to pojęcie występuje w terminologii technicznej gry w tenisa
To jest obszar gdzie najbardziej komfortowo jest nam trafić piłkę. Jest to obszar (wysokość na jakiej jest piłka w momencie trafienia rakietą) między biodrami a mostkiem. To optymalna strefa gdzie powinna być piłka jeżeli chcemy mieć największy komfort jej zagrania.
Super G V1 Pro NTRP - 4.0 Sam fakt istnienia prawa o ochronie uczuć religijnych jest najlepszym dowodem tego, że religie by nie przetrwały w warunkach prawdziwej wolności myśli i słowa.
"Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie?!".
Ja mam na razie wielki problem z głową i psychiką. Oddaję wygrane mecze w sposób beznadziejny. Gdy przegrywam z przewagą przełamania lub dwóch to wtedy z reguły zaczynam grać najlepszy tenis, na luzie, bo nic innego nie zostało. Już nie pamiętam ile razy przegrałem mecze i sety mając wynik korzystny 5*-2 i 30-0 i przegrywam seta do 5... Jak tylko dojdzie do mnie myśl "o kur*a, stary, masz szansę wygrać mecz" to jest wtedy już za późno, praktycznie od razu mogę się poddać bo najczęściej przegrywam 5-7. Wszystko sztywne, zero agresji... kaplica jednym słowem. Najlepiej mi się gra wtedy, kiedy nie myślę o niczym kompletnie, staram się być spokojny i leje na każdy błąd, który zrobię powtarzając sobie "jest 0-0 w gemach, graj swoje".
Organix 8 NTRP 3.0 "Whatever doesn't kill you, simply makes you stranger"
"Szaleństwo i długie piesze spacery to okno z najrozleglejszym widokiem na ludzką naturę"
Vivid pisze: I taka mała dygresja. Myślenie przed meczem? NIE! To tenis amatorski, brak przygotowania i treningu mentalnego. Takie coś tylko spala, w większości przypadków. Iść i grać swoje. Przerost formy nad treścią nie jest dobrym rozwiązaniem.
Hmm, jestem kompletnym platfusowatym amatorem, ale od kiedy przed meczem dbam o to, żeby na mecz jechać z pozytywnym nastawieniem, nie martwić się o wynik, a potem w trakcie meczu pamiętać o starannym uderzaniu, punkcie trafienia, etc.... to mi potem duuużo lepiej idzie. Krótko mówiąc nie popełniam niewymuszonych błędów, nie podpalam się, w miarę chłodno analizuję grę swoją i przeciwnika i wyciągam wnioski. Więc przynajmniej w moim przypadku jakieś elementy myślenia przedmeczowego przekładają się na jakość gry i na wynik.