Koledzy, to może tak trochę z trenerskiego warsztatu.
Są zajęcia, czy cykle zajęć, gdzie niewiele trzeba / powinno się mówić. Są też oczywiście i takie, gdzie potem gardło lekko zdarte
(i wcale nie trzeba się wydzierać, można na ścianę wygonić nieuka
).
Jak łatwo przewidzieć o wiele więcej mówimy przy nauczaniu początkowym. Jak pracuje się z kimś już ułożonym i szlifujemy coś, lub nawet robimy większe przemeblowanie, to cisza jest w cenie. Trzeba dać podopiecznemu czas na oswojenie się ze zmianami, przetrawienie, wdrożenie, własne wnioski i modyfikacje (to cenne). Nie mówi się wtedy przecież do laika, krótki komentarz i instrukcje w zupełności starczają. Poza tym człowiek płaci trenerowi za pracę i postępy, a nie za długość monologu ...
Wybierz jakie chcesz zagranie i mogę 1,5-2 godziny o nim nawijać bez przerwy, na różnych płaszczyznach i o różnych aspektach. Tylko czy to ma sens? I tak niewiele z tego podopieczny wyniesie i zapamięta.
Choć dla trenera-lenia to dobre rozwiązanie.
Lepiej etapami wszystko wprowadzać i utrwalać. To jedyna efektywna i trwała metoda.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja